Ramzan Kadyrow opublikował w mediach społecznościowych post, w którym ogłosił, że ma dobrą wiadomość. Koń o imieniu Zazu, który na początku marca miał zostać skradziony z jednej z czeskich stajni, odnalazł się i jest w drodze do domu. Koszt powrotu zwierzęcia miał wynieść Kadyrowa 18 tys. dolarów. "Na taką kwotę oszacowały go wówczas czeskie organy ścigania. Biorąc pod uwagę jego realną wartość i doskonały rodowód, są to grosze!" - informuje we wpisie. Przywódca Republiki Czeczeńskiej podzielił się w poniedziałek historią, która jego zdaniem miała wydarzyć się w związku ze zniknięciem konia. Wspomniał w niej o rzekomym udziale ukraińskich służb specjalnych.
Ramzan Kadyrow stwierdził, że na początku roku zgłosili się do niego przedstawiciele ukraińskich służb specjalnych. W rozmowach miały pośredniczyć osoby trzecie, które zaproponowały właścicielowi wykupienie konia. Czeczen zgodził się z uwagi na swoje przywiązanie do zwierzęcia. Kadyrow spodziewał się, że przekazanie konia będzie oficjalne i uwzględni zniesienie wobec niego sankcji.
"Okazało się jednak, że tajne służby miały śmiały plan - po prostu w zmowie z czeską policją zainscenizowali jego kradzież ze stajni w Czechach. Przypomnę, że wtedy wszystkim wydawało się dziwne, jak drogi koń mógł tak po prostu zniknąć. Okazuje się, że może" - stwierdził Kadyrow we wpisie. "Jeśli chcecie przywieźć coś z Europy, skontaktujcie się z ukraińskimi służbami specjalnymi. Szybko, fachowo, niedrogo, omijając sankcje" - dodał przywódca Czeczenii.
Jak informowaliśmy w artykule wyżej, w nocy z 3 na 4 marca nieopodal Pragi dokonano rzekomej kradzieży konia należącego do Kadyrowa. Służby rozpoczęły śledztwo w tej sprawie. Zwierzę było objęte zachodnimi sankcjami po rozpoczęciu wojny w Ukrainie, kiedy to Rosja dokonała na ten kraj inwazji. Po zniknięciu Zazu pojawiły się spekulacje, że może to być próba odzyskania aktywów. Tej wersji wydarzeń przychylił się czeski europoseł Jirí Pospíšil, który poinformował o swoim zdaniu w mediach społecznościowych. "Niestety to smutna wizytówka czeskich władz. Pod ich rękami znikają cenne aktywa zwolenników Putina i rosyjskich oligarchów" - napisał polityk.