W wyborach na prezydenta startowali: obecny prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, popierany przez opozycję lider Republikańskiej Partii Ludowej Kemal Kilicdaroglu i nacjonalista Sinan Ognan. W poniedziałek po południu komisja wyborcza poinformowała, że po zliczeniu wszystkich głosów urzędujący prezydent uzyskał 49,5 proc., natomiast Kilicdaroglu zdobył 44,8 proc. Jak przekazała wcześniej Anatolia, wynik Ognana wyniósł ok. 5 proc.
Brak rozstrzygnięcia wyborów w pierwszej turzy jest zgodny z przewidywaniami ekspertów. Sondaże przed wyborami wskazywały na zbliżone wyniki obu głównych kandydatów. W pierwszych cząstkowych wynikach wyraźnie prowadził Kilicadroglu, ale różnica malała wraz z liczeniem kolejnych głosów. Uprawnionych do głosowania było 61 milionów osób. Frekwencja podczas niedzielnego głosowania wyniosła 88 proc. Druga runda głosowania odbędzie się 28 maja.
Wybory w Turcji określane są mianem "wyborów stulecia". Opozycja po raz pierwszy od dwóch dekad ma szansę odsunąć od władzy prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana. W niedzielę przedstawiciele opozycji twierdzili, że doszło do nieprawidłowości w trakcie liczenia głosów, ale zarówno otoczenie tureckiego prezydenta, partia rządząca, jak i komisja wyborcza, stanowczo temu zaprzeczają. Przed siedzibą rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju w Ankarze wieczorem zebrały się tysiące zwolenników prezydenta. Na ulicach tureckich miast gromadzili się też sympatycy Kilicdaroglu.
Jedną z najważniejszych kwestii, które były poruszane w kampanii wyborczej, był spadek poziomu życia w Turcji. Według oficjalnych danych w październiku ubiegłego roku inflacja wyniosła 85,5 proc. - najwięcej od 24 lat. Ponadto wciąż wielu Turków zmaga się z tragicznymi trzęsieniami ziemi, które nawiedziły kraj w lutym tego roku. Rząd Erdogana był wielokrotnie krytykowany za zbyt późną reakcję. Sam prezydent zresztą za to przepraszał. Według raportu naukowców z Middle East Technical University w Ankarze, do większej liczby ofiar trzęsienia ziemi w lutym 2023 roku (zginęło 50 tys. osób) miała przyczynić się korupcja i zaniedbania, które doprowadziły do naruszenia przepisów budowlanych i bezpieczeństwa przez deweloperów. "Gdyby trzęsienie ziemi nie miało miejsca, Erdogan prawdopodobnie prowadziłby w sondażach" - brzmi jeden z wniosków raportu.