14 maja Wołodymyr Zełenski pojawił się w Berlinie, gdzie rozmawiał z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem oraz kanclerzem Olafem Scholzem. Ze stolicy Niemiec prezydent Ukrainy miał udać się do Akwizgranu. Jednak przed wylotem polityk zdał sobie sprawę, że nie ma przy sobie telefonu komórkowego.
Jako informuje "Bild", okazało się, że prezydent Ukrainy zostawił urządzenie w samochodzie, którym jechał na lądowisko dla helikopterów. W pojeździe znajdował się także powerbank należący do Zełenskiego. Prezydent Ukrainy zorientował się, że nie posiada tych urządzeń dopiero wtedy, gdy wsiadł do śmigłowca. Wówczas do akcji wkroczyli niemieccy policjanci. Funkcjonariusze zdołali odnaleźć przedmioty pozostawione w samochodzie przez Zełenskiego i dostarczyć je ich właścicielowi tuż przed odlotem. Polityk podziękował policjantowi, który przyniósł jego telefon. Następnie prezydent wyruszył do Akwizgranu.
W Akwizgranie Wołodymyr Zełenski otrzymał Nagrodę Karola Wielkiego, co opisywał portal dw.com. Prezydent został uhonorowany tym wyróżnieniem wraz z całym narodem ukraińskim "za obronę wartości europejskich". Zasługi Zełenskiego i pozostałych Ukraińców podkreślał Olaf Scholz. - Europa zawdzięcza Zełenskiemu i narodowi ukraińskiemu bardzo wiele. Z najwyższą odwagą bronicie swojego kraju przed brutalną agresją Rosji. Okrutna wojna napastnicza Rosji jest skierowana przeciwko wszystkiemu, za czym opowiada się Europa - powiedział kanclerz Niemiec.
W samych superlatywach o prezydencie Ukrainy wypowiadał się również Mateusz Morawiecki. Polski premier stwierdził, że Zełenski "jest wielkim europejskim przywódcą, bohaterem i wybitnym mężem stanu XXI wieku", a także "wzorem do naśladowania dla każdego polityka". Działania Rosji nazwał natomiast "barbarzyńskimi atakami", będącymi "antytezą wolnej Europy, której broni Ukraina".