Sytuację w mediach społecznościowych opisali policjanci z Enid (Oklahoma, USA). Na początku tygodnia dostali zgłoszenie od tamtejszego farmera. Zaniepokojony mężczyzna tłumaczył, że z jednej z zagród słychać rozpaczliwe wołanie o pomoc. Mundurowi natychmiast ruszyli do akcji.
"Wczoraj funkcjonariusze David Sneed i funkcjonariusz Neal Storey odpowiedzieli na zgłoszenie, że ktoś usłyszał wołanie o pomoc. Po przybyciu funkcjonariusze zaczęli iść w kierunku słabego dźwięku czyjegoś krzyku. Kiedy się zbliżyli, funkcjonariusz Sneed usłyszał wyraźne wołanie o 'pomoc'" - opisywali funkcjonariusze we wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych w środę 10 maja. Do wpisu dołączyli nagranie, na którym można usłyszeć krzyki przypominające angielskie "help", czyli "pomocy". - Myślę, że to osoba. To jest osoba - słyszymy z ust jednego z mundurowych na nagraniu.
Policjanci wyraźnie słyszeli wołanie, dlatego przyspieszyli kroku. Kiedy dobiegli jednak na miejsce, obaj wybuchli śmiechem. Jak się bowiem okazało, "damą" w opałach była koza. Chwilę wcześniej blisko ogrodzenia pojawił się też farmer, który ruszył na pomoc wołającemu i również przekonał się, że w zagrodzenie nie ma człowieka, a jedynie wyraźnie podenerwowana koza. Funkcjonariuszom wytłumaczył, że powodem zdenerwowania zwierzęcia mogło być oddzielenie od stada.
- Nie wiedziałem, czy to zwierzę, czy człowiek - powiedział jeden z policjantów. - Ale rzeczywiście, szliśmy tutaj i pomyślałem: "to jest osoba". Z dużej odległości brzmi to jak "pomocy!" - dodał. "Dziękujemy, panowie. Wasze szybkie działania (choć ostatecznie niepotrzebne) są doceniane przez nas wszystkich" - czytamy we wpisie policji z Enid.