Łukaszenka był chory i nie leżał w łóżeczku. "Putin zaciągnął go siłą". Jest komentarz Kremla

Alaksandr Łukaszenko pojawił się na paradzie w Moskwie z okazji Dnia Zwycięstwa, jednak nie został na obiedzie na Kremlu, a zamiast tego od razu wrócił do Mińska. Portal Belsat zwrócił uwagę, że prezydent Białorusi miał wyjątkowo zbolałą minę i najprawdopodobniej nie czuł się tego dnia dobrze. Niepokojąco wyglądała także dłoń polityka, która była owinięta bandażem. "Odnosi się wrażenie, że Putin niemal siłą zaciągnął chorego do Moskwy tylko po to, by mógł odgrywać rolę politycznej dekoracji podczas uroczystych wydarzeń" - napisali dziennikarze portalu.

Do nieobecności Alaksandra Łukaszenki na obiedzie na Kremlu odniósł się Dmitrij Pieskow. Wszystko za sprawą białoruskich dziennikarzy, według których prezydent Białorusi wcześniej opuścił Rosję z powodu problemów zdrowotnych. Łukaszenka był też jedynym z zaproszonych zagranicznych przywódców, który po paradzie w Dniu Zwycięstwa nie poszedł ramię w ramię z Władimirem Putinem by złożyć kwiaty na Grobie Nieznanego Żołnierza. Zamiast tego odległość 300 metrów pokonał meleksem. 

Zobacz wideo Spotkanie Łukaszenki z Putinem. Towarzyszyły mu uściski i serdeczności

Kreml wyjaśnia nieobecność Alaksandra Łukaszenki na obiedzie zorganizowanym przez Putina

- Miał w Mińsku wydarzenia związane z Dniem Zwycięstwa, więc musiał jak najszybciej wyjechać - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow w rozmowie z dziennikarzami. Media dopytywały jednak Pieskowa o doniesienia o stanie zdrowia Łukaszenki. Ten jednak nie chciał odpowiadać na te pytania. 

- Jak rozumiecie, byłoby bardzo niepoprawne, gdybym powiedział cokolwiek o stanie zdrowia Aleksandra Grigorjewicza. Był z nami, dzielił z nami radość z Dnia Zwycięstwa. Jesteśmy niezwykle wdzięczni białoruskim przywódcom i osobiście Aleksandrowi Grigorjewiczowi za znalezienie takiej okazji - podkreślił Pieskow.

Łukaszenka z zabandażowaną ręką i grymasem na twarzy. "Putin niemal siłą zaciągnął chorego do Moskwy"

Jak zauważyli dziennikarze belsat.eu, Alaksandr Łukaszenka zazwyczaj nie uczestniczył w obchodach Dnia Zwycięstwa w Moskwie, spędzając ten dzień w Mińsku, gdzie także organizowana jest defilada wojskowa. Tym razem jednak prezydent Białorusi pojechał do Rosji, o czym media poinformowały dopiero wtedy, gdy polityk był już na miejscu w Moskwie. "Władimir Putin nie znalazł dla niego zbyt dużo czasu" - napisali białoruscy dziennikarze zaznaczając, że nie było nawet krótkiego, osobistego spotkania Łukaszenki z Putinem. 

Belsat pisze też o tym, że Łukaszenka "nie nadążał za resztą przywódców", a dystans 300 metrów, które dzieliły go od trybuny honorowej do Grobu Nieznanego Żołnierza, pokonał meleksem - o co sam miał poprosić. Zauważono też, że dłoń prezydenta Białorusi była owinięta bandażem, a na jego twarzy pojawiał się grymas, który mógł wskazywać na jego złe samopoczucie. 

"Odnosi się wrażenie, że Putin niemal siłą zaciągnął chorego do Moskwy tylko po to, by mógł odgrywać rolę politycznej dekoracji podczas uroczystych wydarzeń. Taki obraz po raz kolejny rodzi pytanie o podmiotowość i niezależność Łukaszenki, a także przyczynia się do pojawienia się plotek na temat jego stanu zdrowia" - czytamy w artykule Belsatu. 

Co o stanie zdrowia mówią białoruskie, ale propagandowe media? Tam również pojawia się wersja o tym, że Alaksandr Łukaszenka był chory, a dokładniej "złapał wirusa". Jednak dlatego, że "jest mężczyzną", to nie odwołał swojego wyjazdu do Rosji. 

Więcej o: