Komisja Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej działająca przy Głównym Geodecie Kraju uchwaliła, że dla miasta Kaliningrad zalecana jest wyłącznie polska nazwa Królewiec, a dla obwodu kaliningradzkiego - obwód królewiecki. Uchwała weszła w życie we wtorek. Już na następny dzień odniósł się do niej były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew.
"Tak więc polscy rusofobi chcą wszystkich uczyć historii. Nie podoba im się nazwa rosyjskiego miasta Kaliningrad; sugerują zamiast tego napisanie Królewiec"- zauważył propagandysta.
"Cóż, w takim razie nie ma dla nich Krakowa, tylko Krakau. Nie Gdańsk, tylko Danzig. Nie Szczecin, tylko Stettin. Nie Poznań, tylko Posen. Nie Wrocław, tylko Breslau. To można ciągnąć w nieskończoność" - pisał. "Oczywiście także żadnej Polski; wyłącznie Księstwo Warszawskie albo Królestwo Polskie jako część Federacji Rosyjskiej, następcy imperium rosyjskiego".
W temacie wypowiedział się również rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow. W jego ocenie "to, co dzieje się w Polsce to już nie rusofobia, lecz proces graniczący z szaleństwem".
O słowa Pieskowa był pytany Marcin Przydacz podczas środowej konferencji prasowej, przed wylotem prezydenta Andrzeja Dudy wraz z delegacją do Albanii.
Przydacz powiedział, że w zaleceniu nazywania miasta Kaliningrad Królewcem nie dostrzega kontekstu politycznego.
- Każdy, kto ma, choć minimalną wiedzę historyczną, doskonale pamięta Królewiec. Immanuel Kant urodził się w Królewcu, a nie w żadnym innym mieście, tak się to w języku polskim nazywa. Więc odsyłam tutaj kogokolwiek z Kremla - czy to rzecznika, czy jakichkolwiek innych komentatorów - raczej do lektury historii w tej wersji bardzo podstawowej - podkreślił Przydacz.