W nocy z 8 na 9 maja na ulicach Moskwy zaczęły pojawiać się tajemnicze krzyże namalowane czerwonym sprejem. Podobnymi symbolami na początku wojny okupanci zastraszali Ukraińców, sugerując miejsca ataków lotniczych. Zdaniem ukraińskich mediów Rosjanie wpadli w panikę, obawiając się możliwych nalotów w Dzień Zwycięstwa.
Tajemnicze krzyże zaczęły pojawiać się głównie na ulicach w pobliżu moskiewskich instytucji państwowych. Zdaniem serwisu vchaspik.ua czerwone symbole wzmogły panikę Rosjan przed kontrofensywą armii ukraińskiej. Potwierdził to dziennikarz Andrij Caplijenko, który w mediach społecznościowych stwierdził, że "ktoś trollował kacapów". Na swoim Telegramie napisał, że "Moskwa szaleje z powodu czerwonych krzyży, które pojawiły się wokół miasta. Najwyraźniej boją się, że mogą to być znaczniki nalotów 9 maja".
Jak przekonuje serwis telegraf.com.ua krzyże są wynikiem "koniecznego" działania rosyjskich służb, które ma zastraszyć ludność kraju. Podobne działania Federacja Rosyjska prowadziła na początku inwazji na Ukrainę. Wówczas okupanci płacili sabotażystom za malowanie symboli na ulicach ukraińskich miast, a nawet na dachach budynków. Miał być to rzekomy znak dla wojsk rosyjskich, w którym miejscu przypuścić atak. Symbole na moskiewskich ulicach skomentował także na Telegramie Anton Geraszczenko. "Mógł je zostawić sabotażysta, żeby parada na Placu Czerwonym była niezapomniana" - napisał o czerwonych krzyżach doradca ukraińskiego MSW.
We wtorek 9 maja Rosjanie obchodzą Dzień Zwycięstwa. Podczas Parady Zwycięstwa zorganizowanej tego dnia w Moskwie zjawili się przywódcy: Białorusi, Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu, Turkmenistanu i Uzbekistanu, a także premier Armenii. Obchodom święta towarzyszyło obowiązkowe, propagandowe przemówienie Władimira Putina na placu Czerwonym. W trakcie swojego wystąpienia dyktator stwierdził m.in., że "naród ukraiński jest zakładnikiem zamachu stanu i reżimu, który jest w rękach Zachodu" oraz że Rosja, chce widzieć "pokojową, wolną i stabilną przyszłość". - Ale zachodnie elity mówią o swojej ekskluzywności, sieją rusofobię, szerzą wartości skierowane przeciwko temu, co czyni człowieka człowiekiem, a wszystko po to, by nadal dyktować, narzucać narodom swoją wolę, swoje prawa, reguły - twierdził. Mimo zapowiedzi hucznych obchodów w całym kraju ponad 20 miast odwołało parady ze względu na bezpieczeństwo.