W piątek mer Melitopola Iwan Fedorow przekazał, że okupanci ogłosili "pilną ewakuację", co oznacza deportację mieszkańców z takich miast obwodu zaporoskiego jak: Enerhodar, Połohy, Tokmak i Mołoczansk. Cywile wraz z dziećmi są wywożeni do Berdiańska nad Morzem Azowskim. Rosjanie tłumaczą ewakuację "zaostrzeniem sytuacji na froncie". Fedorow szczególne zaniepokojenie wyraził w związku z sytuacją osób niepełnoletnich. "Okupanci zmuszają rodziców do oddawania swoich dzieci do 'ewakuacji' na wybrzeże, aby osadzić je wśród kolaborantów i zrobić z nich ludzkie tarcze" - napisał. "Jeszcze raz apeluję do rodziców, aby w żadnym wypadku nie słuchali fałszywych obietnic!" - dodał.
"Zabierane są komputery i palone dokumenty" - napisał mer miasta. "Komputery i serwery okupacyjnego urzędu paszportowego w Melitopolu zrobiły sobie bezterminowy urlop. Okupanci w pośpiechu pakują sprzęt i wywożą go w nieznane miejsce w Rosji. Część dokumentów jest palona na popiół" - dodał. Jego zdaniem zachowanie Rosjan jest wynikiem strachu przed ukraińską kontrofensywą. Według Ukraińskiej Prawdy Rosjanie palą dokumenty z tzw. policyjnych placówek. Mieszkańcy Melitopola donoszą z kolei, że okupanci ukradli nawet kamień kruszony z miejscowego zakładu.
Podobna sytuacja miała niedawno miejsce w Sewastopolu na Krymie. Jak informował Sztab Generalny Sił Zbrojnych, pożar zbiorników z paliwem w Sewastopolu wywołał panikę w mieście, a rosyjscy wojskowi stacjonujący na okupowanym Krymie zaczęli wypełniać wnioski urlopowe. "W chwilowo okupowanym Sewastopolu jest niespokojnie. W wyniku wczorajszego pożaru na dużą skalę (...) zostało zniszczonych 10 zbiorników o łącznej pojemności około 40 000 ton. W związku z tym w mieście rozprzestrzeniły się paniczne plotki o porażce rosyjskiej obrony powietrznej w zapewnieniu bezpieczeństwa własnych obiektów strategicznych" - przekazał Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.