Jak donosi portal dziennika "Bild", "Nocne Wilki" wyruszyły w sobotę w drogę do Berlina. Kilkuset członków będzie 9 maja świętować tam kapitulację Niemiec w II wojnie światowej (w innych europejskich krajach rocznica ta jest obchodzona dzień wcześniej - red.). Zanim jednak dotrą do punktu docelowego, planują odwiedzić po drodze Wołgograd (daw. Stalingrad) oraz pojadą do częściowo kontrolowanego przez Rosjan obwodu donieckiego, aby, jak twierdzą, udzielić tam pomocy humanitarnej cywilom i rosyjskim żołnierzom. Jednocześnie, część z motocyklistów ma na swoich maszynach literę "Z", czyli symbol - jak nazywa się w Rosji wojnę w Ukrainie - "specjalnej operacji wojskowej". Hasłem tegorocznego przejazdu jest "Trasa Zwycięstwa".
Klub powstał w 1989 r. na krótko przed upadkiem Związku Radzieckiego. "To nie tylko przypadkowi motocykliści. To 'Nocne Wilki'. Ci, dla których własny klub to druga rodzina i druga praca" - tak opisują sami siebie członkowie grupy. Ich liderem jest Aleksandr Załdostanow pseud. Chirurg, znany z silnego poparcia dla rosyjskiego rządu i czczenia Józefa Stalina. Jego starania o zdobycie sympatii Kremla się opłaciły - w 2013 Władimir Putin odznaczył go Orderem Honoru, a w 2015 roku media, m.in. "The Moscow Time", donosiły o milionowych dotacjach dla jego klubu. Załdostanow oprócz bycia skrajnym nacjonalistą, jest też skrajnym homofobem - przykładowo, w styczniu 2015 proponował on, by hasło "śmierć peda**m" było alternatywną nazwą rosyjskiego Antymajdanu. Co oczywiste - poglądy swojego lidera podzielają również inni członkowie "Nocnych Wilków". Nie dziwi zatem fakt, że zachodnie sankcje obejmują nie tylko Załdostanowa, ale i cały jego klub.