Była premierka Wielkiej Brytanii Liz Truss miała otrzymać rachunek na 12 tys. funtów - donosi dailymail.co.uk. Według portalu z luksusowej posiadłości zniknęły przedmioty, takiej jak m.in. kapcie, szlafroki, wino i jedzenie.
Liz Truss miała otrzymać rachunek od Biura Rady Ministrów w sprawie pokrycia kosztów przebywania w posiadłości Chevening latem zeszłego roku. Spotkania tam organizowane często miały zmieniać się w wieczorne imprezy. Według źródła, na które powołuje się portal, była premierka ma zapłacić za przedmioty, które zginęły z posiadłości, ponieważ koszty zostały poniesione z powodów partyjnych, a nie państwowych.
Jak czytamy, Biuro Rady Ministrów sprzeciwiło się pomysłowi, by "podatnik płacił rachunek za to, co w zasadzie było serią letnich imprez". Portal przypomina, że w grudniu "Guardian" donosił o śladach narkotyków, prawdopodobnie kokainy, znalezionych w posiadłości. Truss określiła te informacje jako "zdecydowanie nieprawdziwe".
Więcej aktualnych wiadomości ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Liz Truss miała odmówić zapłaty 12 tys. funtów i zażądać od biura "dokładnej faktury". Rzecznik polityczki podkreślił, że "zawsze pokrywała (ona - red.) koszty swoich prywatnych gości w Chevening". Jego zdaniem wystawiony rachunek obejmuje nie tylko koszty osobistych spraw Truss, ale także oficjalnych spraw rządowych, w tym spotkania z sekretarzem gabinetu Simonem Casem.
Chevening to 115-pokojowa posiadłość znajdująca się na obszarze 3,5 tys. akrów w pobliżu Sevenoaks w hrabstwie Kent w południowo-wschodniej Anglii.