Niemiecki dziennik "Bild" poinformował w czwartek (27 kwietnia) o nieudanym zamachu na Władimira Putina, przeprowadzonym rzekomo przez ukraińskie służby specjalne. Do zamachu - z użyciem drona kamikadze UJ-22 - miało dojść w zeszłą niedzielę. Ostatecznie bezzałogowiec rozbił się na wschód od Moskwy, ok. 20 km od Parku Przemysłowego Rudniewo, o czym informowało kilka prywatnych rosyjskich mediów.
"Bild", opisując sprawę, zaczerpnął informacje od Jurija Romanienki, aktywisty związanego z think tankiem Ukraiński Instytut Przyszłości. "W zeszłym tygodniu nasi oficerowie wywiadu otrzymali informacje o podróży Putina do Parku Przemysłowego w Rudniewie. W związku z tym wystartował nasz dron kamikaze, który przeleciał przez wszystkie obrony powietrzne Federacji Rosyjskiej i rozbił się niedaleko Parku Przemysłowego" - napisał Romanienko na Twitterze. Aktywista twierdzi, że kiedy na Kremlu rozeszła się wiadomość o dronie, prezydencki rzecznik Dmitrij Pieskow natychmiast ogłosił zmiany w planie dnia Putina, a sprawą zajęła się FSB.
Media Kremla początkowo nie komentowały tych doniesień, ale w czwartek do sprawy odniósł się wspomniany już Dmitrij Pieskow. W opinii propagandysty artykuł "Bilda" zawiera "sfabrykowane" treści. - Nie zapoznaliśmy się z tą publikacją. Takich sfabrykowanych informacji jest teraz naprawdę dużo, więc właściwie nie ma powodu, by to wszystko czytać - stwierdził w rozmowie z rosyjską państwową agencją RIA Nowosti.