9 maja już za rogiem, a to jedna z najważniejszych, jeśli nie najważniejsza data w kalendarzu rosyjskich uroczystości państwowych. Obchody Dnia Zwycięstwa w II wojnie światowej zostały pod rządami Władimira Putina wyniesione do najwyższej rangi, jako jeden z najważniejszych elementów budowania nowej rosyjskiej tożsamości. Siła, zwycięstwo i martyrologia w jednym. Dla Ukraińców zakłócenie takich uroczystości byłoby dużym sukcesem propagandowym. Na pewno nie jest to jednak łatwe, bo Rosjanie się zabezpieczyli.
Dziennik "Washington Post" twierdzi, że Ukraińcy już raz chcieli przeprowadzić atak na Moskwę w ważną rocznicę. Konkretniej w pierwszą rocznicę rosyjskiej inwazji. Amerykanie powołują się na tajne dokumenty, które trafiły do sieci w ramach niedawno ujawnionego wycieku. Amerykańskie służby miały się dowiedzieć w styczniu o zamiarze przeprowadzenia takiego ataku przez ukraiński wywiad wojskowy (Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony - ukraiński skrót HUR). Dokumenty sugerują, że Amerykanie znali treść bezpośredniej komunikacji szefa ukraińskiej służby, generała Kyryło Budanowa. Miał on nakazać jednemu z podwładnych przygotować zmasowany atak na Moskwę 24 lutego "wszystkimi dostępnymi środkami".
Po poznaniu ukraińskich zamiarów Amerykanie zaczęli się obawiać reakcji Kremla, jeśli atak by się powiódł. Waszyngton nieustannie stara się ograniczać skalę wojny i nie dopuścić do większej eskalacji. Obawiano się na przykład, jaka byłaby reakcja Rosjan, gdyby w ataku na ich stolicę został użyty jakiś sprzęt produkcji amerykańskiej. Waszyngton wywarł więc presję na Kijów, aby zrezygnował z operacji. O sukcesie tych działań informowano w dokumencie datowanym na 22 lutego, czyli dwa dni przed rocznicą inwazji. Użyto jednak sformułowania nie o "odwołaniu" operacji, ale jej "odłożeniu".
Nie sposób powiedzieć, czy ukraiński atak miałby szanse powodzenia i jaką mógłby mieć skalę. Ukraińcy nie mają wiele uzbrojenia konwencjonalnego zdolnego sięgnąć Moskwy. Najbardziej oczywista opcja to bezzałogowce latające. Zwłaszcza stare radzieckie rozpoznawcze Tu-141, zmodyfikowane do roli uderzeniowej i użyte do ataku na położone nawet dalej niż Moskwa lotnisko Engels pod Saratowem. Do tego różnego rodzaju mniejsze drony i dywersanci, pozostające między innymi w gestii HUR.
Rosjanie ewidentnie są świadomi takiego ryzyka. Po udanym ataku na bazę w Saratowie, który miał miejsce pod koniec grudnia 2022 roku, od początku stycznia zaczęli prace nad doraźnym wzmocnieniem systemu obrony przeciwlotniczej Moskwy. Sprawa stała się głośna w drugiej połowie miesiąca za sprawą zdjęć i nagrań systemów krótkiego zasięgu Pancyr umieszczanych na dachach wysokich budynków. Ewidentnie nie zbagatelizowano zagrożenia stwarzanego przez ukraińskie bezzałogowce dalekiego zasięgu, kiedy to stało się jasne. Choćby z tego powodu próby uderzenia na Moskwę mogą być trudne. Tym bardziej że 8-9 maja na pewno obrona stolicy zostanie maksymalnie wzmocniona.
Niezależnie od tego, Ukraińcy ewidentnie próbują i nie jest wykluczone, że im się poszczęści. Dopiero co w tym tygodniu, 24 kwietnia, w lesie około 34 kilometrów na wschód od Moskwy znaleziono szczątki drona. Według rosyjskich mediów państwowych była to maszyna ukraińska i przenosiła 17 kilogramów ładunków wybuchowych. Dodatkowo w tym samym czasie w tej samej okolicy miały zostać znalezione dwa mniejsze bezzałogowce bez oznaczeń, ale też bez ładunków wybuchowych. Rosjanie spekulują, że być może miały w jakiś sposób korygować lot większej maszyny.
26 marca rosyjskie media opisywały inny incydent tego rodzaju. Około 200 kilometrów na południe od Moskwy, w miejscowości Kiriejewsk, spadł duży ukraiński bezzałogowiec. Rosjanie twierdzą, że Tu-141. Zestrzelenie miało zostać dokonane przy pomocy systemu walki elektronicznej, choć jest równie prawdopodobne, że maszyna po prostu spadła z powodu usterki lub błędu w nawigacji. Trzy osoby zostały ranne.
Kilka dni wcześniej w pobliżu Tuły, około 150 kilometrów na południe od Moskwy, na polu znaleziono wrak nieoznakowanego bezzałogowca. Takiego z kategorii zdecydowanie za dużych jak na cywilną zabawkę.
Podobny incydent miał miejsce pod koniec lutego. W rejonie wsi Gubastowo około 100 kilometrów na południe od Moskwy spadł mniejszy ukraiński bezzałogowiec. Podobny do tego znalezionego w ostatnich dniach. Nie eksplodował. Spekulowano wówczas, że celem mogła być pobliska tłocznia gazu. Opublikowane przez Rosjan zdjęcie szczątków pozwalało stwierdzić, że dronem był najpewniej ukraiński UJ-22 o zasięgu około 800 kilometrów.
Mniejsze podejrzane drony są znajdowane w rejonie Moskwy regularnie. Nie wiadomo jednak. ile z nich to po prostu zabawki Rosjan, traktowane w atmosferze wojennej jako zagrożenie. Może część z nich to narzędzia ukraińskich grup dywersyjno-rozpoznawczych, które na pewno w Rosji działają, jednak wątpliwe, aby każdy dron znaleziony w rejonie Moskwy był sprawką Ukraińców. Niektóre budzą jednak podejrzenia. Na przykład na początku kwietnia niewielkiego drona z kamerą znaleziono na terenie zakładów Fakel w Chimkach opodal Moskwy, gdzie są prowadzone prace nad rakietami przeciwlotniczymi. 28 marca rosyjskie media donosiły o znalezieniu małego drona z napisem "Sława Ukrainie!" w pobliżu wsi Switino na zachodnich obrzeżach Moskwy.
Niezależnie od tego, czy Ukraińcom rzeczywiście uda się w jakiś sposób zakłócić obchody 9 maja, to pewnym sukcesem jest zmuszenie Rosjan do podejmowania daleko idących środków bezpieczeństwa. W rejonie Moskwy zaobserwowano na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy co najmniej dwie dodatkowe baterie systemów S-300/400 i do kilkunastu systemów Pancyr. Ponad standardowo rozmieszczone w okolicy stolicy systemy obrony przestrzeni powietrznej. Wszystko to nie znajduje się w rejonie walk, a co za tym idzie, jest osłabieniem wysiłku wojennego.
Dodatkowo wywieranie presji i stwarzanie poczucia zagrożenia wśród Rosjan jest jednym z deklarowanych celi działania ukraińskich służb oraz wojska. Tak, aby nie czuli się bezpiecznie nawet w swoich miastach z dala od linii frontu. Analogicznie jak Ukraińcy, którzy muszą ciągle żyć z obawą w tyle głowy, że może obok nich spaść rosyjska rakieta manewrująca.