Sudan. Siły paramilitarne wtargnęły do więzień. Uwolniono ściganych za zbrodnie wojenne

Sudańskie siły paramilitarne wdarły się do kilku więzień i uwolniły osadzonych. Wśród nich ma być Ahmed Haroun, były polityk oskarżany o popełnienie zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości.

Walki w Sudanie rozpoczęły się 15 kwietnia. Siły Szybkiego Wsparcia (RSF) zaatakowały wtedy kluczowe obiekty rządowe. Od tego czasu w starciach między armią a bojownikami zginęło ponad 450 osób, a kolejne cztery tysiące zostało rannych. Z kraju ewakuowano tysiące osób, wielu uchodźców zgłaszają też kraje sąsiadujące. Obie strony konfliktu kilkukrotnie ogłaszały już zawieszenie broni, ale za każdym razem rozejm był zrywany.

Zobacz wideo Cimoszewicz: Rosja nie jest w stanie zrobić już niczego gorszego

Według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Sudanu w ciągu ostatnich kilku dni paramilitarne siły RSF wtargnęły do pięciu więzień i uwolniły osadzonych. Wśród nich - jak podaje CNN - jest Ahmed Haroun, były szef sudańskiej partii Kongres Narodowy. Międzynarodowy Trybunał Karny oskarża go o ponad 40 zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości - w tym: morderstwa, gwałty, tortury, ataki na ludność cywilną - które zostały popełnione w Darfurze na początku stulecia. Haroun był wówczas szefem MSW, a później ministrem spraw humanitarnych. Z więzienia Kober w stolicy Sudanu Chartumie miał również uciec obalony prezydent Omar el-Baszir - również ścigany przez MTK - a także inni wysocy urzędnicy.

W oświadczeniu, który wyemitowała jedna z telewizji, Ahmed Haroun potwierdził, że w niedzielę wydostał się z więzienia. 

Mimo zawieszenia broni w Sudanie walki trwają

We wtorek w Sudanie weszło w życie 72-godzinne zawieszenie broni między walczącymi siłami. Amerykański sekretarz stanu Antony Blinken poinformował, że Sudańskie Siły Zbrojne i paramilitarne Siły Szybkiego Wsparcia zgodziły się na to "po intensywnych negocjacjach". "To zawieszenie broni ma na celu ustanowienie korytarzy humanitarnych, umożliwiających mieszkańcom dostęp do podstawowych zasobów, opieki zdrowotnej i bezpiecznych stref, a także ewakuację misji dyplomatycznych" - podkreśliły Siły Szybkiego Wsparcia.

Mimo tych ustaleń walki wciąż trwają. Po zmroku strzały i eksplozje słychać było w Omdurmanie, jednym z siostrzanych miast stolicy Sudanu - Chartumu. Armia użyła tam dronów, aby namierzyć członków Sił Szybkiego Wsparcia. Drony było również słychać w drugim siostrzanym mieście Chartumu - Bahri. Tam wojsko użyło statków powietrznych, aby wyprzeć bojowników z rafinerii. Walki wybuchły mimo tego, że obie strony zgodziły się na trzydniowe zawieszenie broni, wynegocjowane przy udziale USA i Arabii Saudyjskiej.

Złamanie rozejmu potwierdziła Organizacja Narodów Zjednoczonych. Specjalny wysłannik ONZ do spraw Sudanu Volker Perthes poinformował Radę Bezpieczeństwa, że zawieszenie broni wydaje się być przestrzegane tylko w niektórych częściach kraju. Jednocześnie Volker Perthes stwierdził, że obie strony konfliktu uważają, że zwycięstwo militarne jest możliwe i dlatego nie są gotowe poważnie negocjować.

Wcześniej sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres ostrzegał, że Sudan znajduje się "na krawędzi przepaści" i że przemoc "może ogarnąć cały region i nie tylko".

***

Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: