Jak podają amerykańskie media, naczelny gazety Bruce Willingham zostawił dyktafon w pomieszczeniu, gdzie odbywało się spotkanie lokalnych urzędników. Wcześniej tego dnia syn naczelnego, Christopher Lee Willingham, który jest również reporterem gazety, złożył pozew między innymi przeciwko szeryfowi Clardy'emu, domagając się odszkodowania. Twierdził, że rozpowszechniają oszczerstwa na jego temat w związku z jego artykułami.
Po oficjalnej części spotkania urzędnicy rozpoczęli rozmowę m.in. od porównania ofiary pożaru do "grilla". Następnie przeszli do rozmowy na temat syna redaktora naczelnego gazety. - Znam dwóch czy trzech płatnych zabójców, są bardzo spokojni (...) zabiliby bez litości - miał powiedzieć komisarz hrabstwa Mark Jennings. - Wiem, gdzie są tutaj dwa duże, głębokie doły, jeśli kiedykolwiek będziesz ich potrzebował - dodał. Z kolei szeryf dodał, że posiada koparkę. Jennings i Clardy podjęli także temat czarnoskórych i powiedzieli, że "wzięliby czarnego i skopaliby mu tyłek, a następnie wrzucili do celi". - Zaprowadzić ich nad Mud Creek (rzeki - red.) i powiesić na cholernej linie. Ale już nie można tego robić. Oni mają więcej praw niż my - powiedział Jennings.
Publikacja treści rozmowy urzędników doprowadziła do protestów mieszkańców pod biurem szeryfa. - Jestem zarówno zbulwersowany jak i przygnębiony słysząc o okropnych komentarzach urzędników w McCurtain County - powiedział gubernator Kevin Stitt. Mężczyzna przekazał, że nakazał Stanowemu Biuru Śledczemu w Oklahomie wszczęcie śledztwa w tej sprawie oraz wezwał urzędników do rezygnacji. Szeryf Clardy, który został nagrany, oskarżył z kolei gazetę o nielegalne nagranie i manipulacje, choć nie powiedział, na czym miały one polegać.