Wojna w Ukrainie. Władimir Putin ma plan na 9 maja. Grupa Wagnera znów dostaje amunicję

Władimir Putin najprawdopodobniej chce, aby jeszcze przed Dniem Zwycięstwa, który Rosja obchodzi 9 maja, jego wojska zdobyły Bachmut - podkreśla Instytut Badań nad Wojną. Znaczącą rolę w walkach o miasto ma odegrać Grupa Wagnera i to w stronę jej lidera ma zwracać się rosyjski dyktator.

W najnowszym raporcie Instytut Badań nad Wojną podkreśla, że Władimir Putin chce "umocnić swój autorytet" wśród mieszkańców Rosji. Dlatego też "potrzebuje natychmiastowego zwycięstwa w Bachmucie". Do zajęcia miasta - według ISW - miałoby dojść przed 9 maja (wówczas Rosjanie obchodzą Dzień Zwycięstwa) lub do planowanej na czerwiec corocznej telekonferencji z obywatelami. 

Zobacz wideo "Młode kobiety nie chcą rodzić dzieci w Polsce"

ISW: Putin robi zwrot w stronę Prigożyna

"The New York Timesa", powołując się na dokumenty, które wyciekły z Pentagonu, donosił, że Władimir Putin miał osobiście zaangażować się w rozwiązywanie konfliktu między Grupą Wagnera a rosyjskim resortem obrony. 22 lutego dyktator miał zorganizować spotkanie Jewgienija Prigożyna i Siergieja Szojgu. Instytut Badań nad Wojną zaznacza, że Putin "powstrzymał zabiegi ministerstwa obrony Rosji, by zemścić się na Grupie Wagnera" poprzez wstrzymanie dostaw amunicji i odmowę wzmocnienia formacji kolejnymi najemnikami. Według ISW może on się zwracać do Prigożyna z powodu "kolejnego rozczarowania rosyjskimi siłami konwencjonalnymi, które nie zdobyły w całości obwodów ługańskim i donieckim przed datą 1 kwietnia, którą miał im wyznaczyć". Amerykański think tank podkreśla, iż można na to wskazywać również fakt, że znowu wyznacza on na stanowiska dowódcze wysokiej rangi wojskowych powiązanych z Grupą Wagnera, m.in. gen. Michaiła Tieplinskiego. 

Kreml ma problem z Prigożynem

W lutym "The New York Times" informował, że Kreml zaczyna mieć problem z Jewgienijem Prigożynem i jego aktywnością medialną. Proputinowski analityk polityczny Siergiej Markow powiedział wówczas gazecie, że Moskwa obawia się "nieprzewidywalnego" szefa Grupy Wagnera. Przekazał też, iż Kreml zabronił państwowej telewizji "nadmiernie promować Prigożyna i Grupę Wagnera". Markow nie wyjaśnił jednak, kto dokładnie stał za pismem wysłanym do mediów. Wiadomo, że pochodziło ono od "przywództwa". - Najwyraźniej nie chcą go wprowadzać do sfery politycznej, ponieważ jest taki nieprzewidywalny. Trochę się go boją - zaznaczył analityk. Głośny jest również konflikt pomiędzy szefem Grupy Wagnera a rosyjskim MON. Prigożyn nazwał dowódców wojska "klaunami", a jego "żołnierze" nagrali wideo, na którym krytykowali Walerija Gierasimowa, szefa rosyjskiego sztabu generalnego, za niedostarczenie amunicji. Prigożyn powiedział również, że "trudno jest usłyszeć problemy z frontu, kiedy siedzi się w ciepłym biurze".

W marcu szef Grupy Wagnera zrobił "polityczny coming out" i oznajmił, że w przyszłym roku zamierza kandydować na urząd prezydenta Ukrainy. - Jeśli wygram wybory na prezydenta Ukrainy, wszystko będzie dobrze. Amunicja nie będzie potrzebna - powiedział. Do momentu tej deklaracji Prigożyn utrzymywał, że ma "zerowe" ambicje polityczne. W mediach społecznościowych sam przedstawia siebie jako przywódcę z czasów wojny, walczącego ze skorumpowanymi urzędnikami i oligarchami, którzy woleliby przypodobać się Zachodowi.

***

Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: