Przed odlotem z hrabstwa Mayo, skąd pochodzili jego przodkowie, Joe Biden został zapytany, czy wizyta w Irlandii zmieniła jego kalkulacje dotyczące terminu ogłoszenia startu w wyborach prezydenckich. "Nie, nie, nie. Dokonałem już tej kalkulacji. Ogłosimy to stosunkowo niedługo" - odpowiedział. Joe Biden dodał, że pobyt w Irlandii tylko umocnił w nim poczucie optymizmu, co jest możliwe do osiągnięcia. "Powiedziałem wam, że planuję ponowny start" - dodał amerykański prezydent, cytowany przez agencję Reutera.
W miniony poniedziałek Joe Biden również był pytany w telewizji NBC, czy wystartuje w walce o reelekcję. "Planuję kandydować, ale nie jesteśmy jeszcze gotowi, by to ogłosić" - powiedział.
Jeśli Joe Biden zdecyduje się na start w wyborach prezydenckich, to prawdopodobnie nie będzie miał w swojej partii poważnej konkurencji, mimo że ma obecnie 80 lat. Wśród republikanów decyzję o starcie w wyborach ogłosił już były prezydent Donald Trump oraz była ambasador USA przy ONZ Nikki Halley. Wszystko wskazuje na to, że taki plan ma również gubernator Florydy Ron DeSantis.
Jak przekazuje Reuters, za kulisami bliscy współpracownicy i sojusznicy już rozpoczęli działania mające na celu stworzenie infrastruktury kampanii i aparatu zbierania funduszy przed wyborami. Agencja dodaje jednak, że wiek Bidena sprawia, że jego reelekcja jest historyczną i ryzykowną grą dla Partii Demokratycznej, która stoi przed trudnym zadaniem utrzymania Senatu w 2024 roku i jest teraz mniejszością w Izbie Reprezentantów. Obecny prezydent USA pod koniec drugiej kadencji miałby 86 lat, "dziewięć lat więcej niż średnia oczekiwana długość życia mężczyzn w USA" - zauważa Reuters.
Agencja przypomina jednak, że Joe Biden, który nie pije alkoholu oraz ćwiczy pięć razy w tygodniu, został w lutym uznany przez lekarzy za "zdolnego do służby". Z informacji Białego Domu wynika, że jest on także wystarczająco sprawny psychicznie, by sprostać rygorom pracy na zajmowanym stanowisku.