Prezydent Stanów Zjednoczonych mówił o postępie amerykańskich śledczych w sprawie wycieku dokumentów podczas wizyty w Dublinie. - Jak wiecie, w sprawie trwa pełnowymiarowe śledztwo społeczności wywiadowczej i Departamentu Sprawiedliwości i oni są już blisko - zapewnił Joe Biden. Amerykański przywódca ocenił, że tajne dokumenty amerykańskich służb o wojnie w Ukrainie "nie mają wielkiego znaczenia". Stwierdził, że w całej sprawie "głównym problemem było samo wydostanie się tajnych informacji na zewnątrz". - Nie jestem zaniepokojony przeciekiem. To znaczy, niepokoi mnie, że do niego doszło, ale z tego, co wiem, nie ma w nim nic aktualnego, co ma wielkie znaczenie - stwierdził Biden, którego cytuje Polska Agencja Prasowa.
Przypomnijmy, że w środę "Washington Post" podał, że za przeciekiem stoi dwudziestokilkuletni mężczyzna, który pracował w bazie wojskowej. To on miał podzielić się dokumentami z wąskim gronem osób w zamkniętym kanale dyskusyjnym na portalu Discord. Jego uczestników, około 20 osób, miało łączyć "zamiłowanie do broni, wojska i Boga". Źródła "Washington Post" twierdzą, że użytkownik, który posługiwał się pseudonimem "OG", zwracał uwagę swoją wiedzą i przechwałkami, że "zna sekrety rządu". - Wiedział, co robi. Nie ma mowy o przypadku - podsumowuje jedno ze źródeł amerykańskiego dziennika.
Także w środę BBC zdradziło szczegóły jednego z odtajnionych dokumentów, który ma nosić datę 23 marca. Wynika z niego, że na terytorium Ukrainy są wojska sił specjalnych z państw zachodnich. Największy kontyngent ma Wielka Brytania - to 50 żołnierzy. Na liście są również: Łotwa - 17, Francja - 15, Stany Zjednoczone - 14 i Holandia - 1. BBC zaznacza, że w dokumencie nie wskazano, gdzie te siły są rozmieszczone ani czym się dokładnie zajmują.
Dokumenty, które wyciekły do internetu i są opatrzone klauzulą "ściśle tajne", zawierają szczegółowy obraz wojny w Ukrainie, w tym wrażliwe szczegóły przygotowań Kijowa do wiosennej kontrofensywy oraz plany Stanów Zjednoczonych i NATO dotyczące rozbudowy Sił Zbrojnych Ukrainy. We wtorek wyciek dokumentów skomentował rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby. Jego zdaniem "to stanowi bardzo poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA, a wyżsi przywódcy szybko podejmują kroki w celu złagodzenia szkód". Biały Dom z kolei nie wykluczył, że "istnieją obawy, że mogą nastąpić kolejne wycieki". Pierwsze informacje o publikacji tajnych dokumentów na temat wojny w Ukrainie dotarły do sekretarza obrony USA Lloyda Austina w ubiegły czwartek. Jego asystent Chris Meagher doprecyzował, że chodzi o "wiele tajnych slajdów informacyjnych opisujących wysiłki wojskowe USA w wojnie w Ukrainie i wywiad z udziałem innych narodów".