Jest rosyjski McDonalds, będzie rosyjska Eurowizja? Ale tylko dla krajów przyjaznych Moskwie

Jeden z deputowanych partii Jedna Rosja zaproponował stworzenie rosyjskiej odmiany konkursu Eurowizji, z którego kraj wyrzucono w związku z agresją na Ukrainę. Festiwal proponowany przez deputowanego miałby być tylko dla krajów przyjaznych Moskwie i wyłącznie po rosyjsku.

Krótko po pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę, Rosja została wykluczona z udziału w konkursie Eurowizji. I tak jak zrobiono po wycofaniu z kraju McDonaldsa czy Coca-Coli, Rosjanie postanowili stworzyć swój własny odpowiednik słynnego konkursu - podaje serwis "Rossija siegodnia" w regionie Moskwy.

- Potrzebujemy alternatywy. Powinniśmy z narodowego konkursu piosenki zrobić konkurs międzynarodowy, jak Eurowizja. Ale mogliby występować tylko piosenkarze z przyjaznych krajów - mówił Siergiej Kołunow, deputowany do rosyjskiej Dumy. 

Zastrzegł, że wszystkie piosenki powinny być wykonywane w języku rosyjskim. Kołunow przekonywał w parlamencie, że rosyjska reprezentacja nie tylko nie może występować na Eurowizji, ale też wcale nie chce. Jako przykład podobnej imprezy, która jest organizowana w Rosji, deputowany podał dziecięcy festiwal Siedem Nut.

Wsparcie od muzyka-płaskoziemcy

Inicjatywę parlamentarzysty wspierał rosyjski piosenkarz Juri Loza, ale zastrzegał, że muzyka musi być grana na żywo. - Na Eurowizji nie wiadomo, kto śpiewa - odtwarzacz czy piosenkarz - mówił. 

Loza to niemal 70-letni piosenkarz, który publicznie popierał agresję na Ukrainę i jest objęty sankcjami. Muzyk jest wyznawcą teorii spiskowych, m.in. o tym, że Ziemia jest płaska. Twierdził również, że szczepionki przeciwko COVID-19 niszczą układ odpornościowy i wywołują HIV

Więcej o: