Największy od 2006 r. ostrzał Izraela z terytorium Libanu. Stany Zjednoczone reagują

Media informują o ostrzale Izraela z terytorium Libanu. Ostatnie doniesienia mówią o 34 rakietach, większość z nich została przechwycona przez system obrony powietrznej. Premier Benjamin Netanjahu zwołał posiedzenie gabinetu ds. bezpieczeństwa. Na wydarzenia zareagowały USA i ONZ.
Zobacz wideo Siemoniak: Ukrainie potrzebne są Zachodnie samoloty, ale nie powinno to być tylko Polską sprawą

Artykuł został zaktualizowany.

Początkowo "Times of Israel" podawał, że w czwartek syreny alarmowe rozbrzmiały w miastach Betzet i Shlomi w Galilei. Słychać było także eksplozje. Media donosiły, że w kierunku Izraela wystrzelono kilka rakiet. Początkowo ich liczba nie była znana, później izraelskie wojsko podało, że wystrzelono 34 rakiety. Oznacza to, jak relacjonują media, że był to największy ostrzał Izraela z Libanu od 2006 roku, czyli od czasu zakończenia ostatniej jak dotąd wojny między tymi krajami. Według informacji izraelskiej armii, spośród 34 rakiet, przechwycono 25. Pozostałe spadły na zabudowania i zniszczyły kilka domów na północy Izraela. Ranne zostały dwie osoby. W sieci pojawiają się nagrania, na których miał zostać uwieczniony moment przechwycenia rakiet. 

Izrael. Syreny i eksplozje w pobliżu granicy z Libanem

W związku z wydarzeniami w północnym Izraelu Benjamin Netanjahu postanowił zwołać - po raz pierwszy od lutego - naradę gabinetu ds. bezpieczeństwa. Według anonimowych przedstawicieli libańskich służb, którzy rozmawiali z agencją AP, rakiety zostały wystrzelone z obszaru palestyńskiego obozu dla uchodźców. Jak czytamy w "Times of Israel", Siły Obronne Izraela odpowiedzialność za atak przypisują Hamasowi. Do ostrzału odniósł się Departament Stanu USA. - Nasze zaangażowanie na rzecz bezpieczeństwa Izraela jest żelazne. Uznajemy uzasadnione prawo do obrony przed wszelkimi formami agresji - przekazał rzecznik departamentu Vedant Patel. Atak potępiło ONZ.

Zamieszki na Wzgórzu Świątynnym

Do wystrzelenia rakiet doszło dzień po ciężkich zamieszkach na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie. W środę rano policja weszła do środka meczetu Al-Aksa, gdzie zazwyczaj izraelskie siły się nie pojawiają. - Modliłem się, gdy oni zaczęli w nas rzucać granatami hukowymi. Dostałem w klatkę piersiową. Czekam teraz na moją rodzinę - mówił jeden ze świadków. Izraelczycy twierdzą, że weszli do meczetu, bo w środku zabarykadowali się palestyńscy ekstremiści z kamieniami i racami, którzy atakowali policjantów na zewnątrz. Palestyńczycy twierdzą z kolei, że izraelskie siły chciały utorować drogę Żydom, którzy zamierzali na Wzgórzu Świątynnym złożyć ofiarę z okazji Paschy. Po zamieszkach zatrzymano 350 osób, a w odpowiedzi Palestyńczycy z Gazy wystrzelili co najmniej 9 rakiet w kierunku Izraela. Wkrótce potem izraelska armia zbombardowała pozycje islamistów w Gazie. Sytuacja w Jerozolimie, Izraelu i na terenach palestyńskich jest niezwykle napięta.

Więcej o: