Awaryjne lądowanie z powodu nieproszonego gościa pod fotelem pilota. Mężczyzna zachował zimną krew

Gdyby spanikował, mogłoby dojść do katastrofy, w której samolot wprawiony w niekontrolowany ruch rozbiłby się o ziemię. Na szczęście pilot zachował zimną krew, widząc pod swoim fotelem jadowitego węża. Mężczyzna postanowił wylądować awaryjnie.

Rudolf Erasmus leciał z Worcester w Western Cape do Nelspruit w Republice Południowej Afryki z czterema pasażerami, kiedy zauważył jadowitą kobrę przylądkową pod swoim fotelem. Mężczyzna musiał lądować awaryjnie. Jak się okazało, wąż wystraszył wcześniej inną grupę ludzi.

Zobacz wideo Pilot F-15 wylądował uszkodzonym samolotem. Zapis z kokpitu

RPA. Wąż już wcześniej szukał schronienia w pobliżu samolotu

Podczas kontroli samolotu pracownicy lotniska w Worcester poinformowali pilota, że w niedzielne popołudnie widzieli kobrę przylądkową pod skrzydłem samolotu. Podjęto nieudaną próbę schwytania węża, który szukał schronienia w osłonach silnika. Grupa otworzyła osłony, aby go wyciągnąć, jednakże gada już nie było. Pracownicy założyli, że uciekł, niestety mylili się.

Przeczytaj więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.

W okolicach Welkom w RPA pilot poczuł dyskomfort spowodowany nagłą zimną wilgocią. W pierwszym momencie pomyślał, że butelka wody, którą trzyma blisko fotela, przecieka. Pilot spojrzał w dół, aby się upewnić. Okazało się, że jadowita kobra ukrywa się pod jego fotelem.

Pilot zachował zimną krew. Dzięki temu uratował życie sobie i pasażerom

- Miałem chwilę pełnej oszołomienia ciszy. Nie wiedziałem, czy powinienem powiedzieć o tym pasażerom, ponieważ nie chciałem wywoływać paniki. Ale oczywiście w pewnym momencie musieli wiedzieć, co się dzieje - powiedział Erasmus w rozmowie z Times LIVE.

Pilot poinformował o sytuacji i postanowił jak najszybciej lądować awaryjnie. Gdy tylko samolot znalazł się na lotnisku, pasażerowie powoli wysiedli, aby nie sprowokować do ataku węża, który przez cały czas ukrywał się w tym samym miejscu. Erasmus skontaktował się z "zaklinaczami węży", którzy mogliby przygarnąć nieproszonego gościa, ale zanim zdążyli przybyć na miejsce, kobra zniknęła w samolocie. Inżynierowie rozebrali maszynę, aby znaleźć gada, ale nie udało się. Mimo że pilot nie znalazł węża, zrobił wystarczająco dużo dla opanowania sytuacji. - Mógł spanikować, wprawiając ten samolot w niekontrolowany obrót, a przy złej pogodzie przestać widzieć ziemię i rozbić się, zabijając nie tylko osoby na pokładzie, ale także ludzi przebywających na ziemi - poinformował specjalista ds. lotnictwa Brian Emmenis. Ponadto dodał, że pilot zachowując spokój, wykazał się największymi umiejętnościami lotniczymi. Pilot oznajmił, że taka sytuacja przydarzyła mu się pierwszy raz podczas jego siedmioletniej kariery. Mężczyzna stwierdził, że do takiej sytuacji nie można przygotować się na szkoleniu.

Więcej o: