Nowojorska prokuratura postawiła Donaldowi Trumpowi 34 zarzuty dotyczące fałszowania dokumentacji biznesowej związanej z przekazaniem podczas kampanii wyborczej w 2016 roku byłej gwieździe porno Stormy Daniels 130 tysięcy dolarów za milczenie na temat ich rzekomego związku.
Po tym, jak Trump nie przyznał się do winy, sędzia Juan Merchan wyznaczył kolejną rozprawę sądową na 4 grudnia. Prokuratorzy powiedzieli, że planują wystąpić o termin rozprawy w styczniu 2024 r., podczas gdy zespół prawny Trumpa zasugerował rozpoczęcie procesu wiosną 2024 r.
Rodzi to prawdopodobieństwo, że były prezydent USA może stanąć przed ławą przysięgłych na sali sądowej na Manhattanie w czasie walki o powrót do Białego Domu, a nawet już po wyborach w listopadzie 2024 r. - informuje Reuters.
Agencja zwraca uwagę, że w pierwszych trzech kwartałach 2022 roku przeciętna sprawa karna na Manhattanie potrzebowała ponad 900 dni, aby przejść od aktu oskarżenia do wyroku procesowego - to wnioski z danych stanowego wydziału wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych.
Co prawda sprawę Donalda Trumpa ciężko uznać za typową, jednak jego prawnicy już zapowiedzieli, że planują agresywną walkę i zasypanie sądu dokumentami.
Donald Trump oświadczył, że postawione mu przez nowojorską prokuraturę zarzuty są elementem politycznej nagonki rozpoczętej przez jego przeciwników. Podczas wystąpienia w swojej rezydencji Mar-a-Lago na Florydzie były prezydent USA powiedział, że oskarżenia rzucane pod jego adresem w tym i innych dochodzeniach są nieprawdziwe i stanowią ingerencję w wybory, które odbędą się w USA w 2024 roku.
- Jedyne przestępstwo, które popełniłem, to obrona naszego kraju przed tymi, którzy chcą go zniszczyć - powiedział Trump do swoich zwolenników. Były prezydent po raz kolejny zasugerował, że wybory prezydenckie w 2020 roku zostały sfałszowane. - Nasze wybory były jak w krajach Trzeciego Świata, a teraz mamy do czynienia z ingerencją wyborczą, jakiej nigdy wcześniej nie widziano - mówił były prezydent. Donald Trump skrytykował też obecnego prezydenta Joe Bidena, wskazując na inflację i zagrożenia ze strony Rosji oraz Chin. - W takim kraju żyjemy. Stany zjednoczone są w tarapatach - ocenił.
Donald Trump jest głównym kandydatem partii republikańskiej w wyborach prezydenckich, które odbędą się w przyszłym roku. Nowojorski akt oskarżenia przyczynił się do umocnienia go na pozycji lidera w republikańskich prawyborach.