Anastazja Miłoskaja mieszkała w miejscowości Bałaszycha w Rosji (obw. moskiewski). Pracowała jako agentka nieruchomości. Samotnie wychowywała 14-letnią córkę, z którą w ostatnim czasie była skonfliktowana. Dziewczyna chciała, aby wprowadził się do nich jej chłopak.
15-latek nawet przez chwilę mieszkał pod dachem Anastazji, ale gdy kobieta zauważyła, że ma zły wpływ na jej córkę, kazała mu się wyprowadzić. Decyzja spotkała się z dużym sprzeciwem. 24 marca matka dziewczynki została pobita i uduszona. Dwa dni później, 26 marca, sprawcy wrócili na miejsce zdarzenia. Owinęli ciało denatki w folię i materac, a następnie wrzucili do śmietnika. Wszystko zauważył sąsiad, który zawiadomił policję. - Cała jej twarz była czerwona i spuchnięta - powiedział mediom jeden ze świadków.
W toku śledztwa okazało się, że za śmiercią Anastazji stoi jej córka, która wraz ze swoim chłopakiem współuczestniczyła w zbrodni - zleciła zabójstwo, wpuściła napastników do mieszkania i patrzyła, jak katują matkę Zapłaciła sprawcom 350 000 rubli (ok. 19 tys. zł według aktualnego kursu walut) - wynika z zeznań koleżanki 14-latki. Młodzi mieli nadzieję, że sprawa nie wyjdzie na jaw, a oni będą żyć z oszczędności kobiety. Agentce nieruchomości udało się zgromadzić ponad 160 tys. zł.
Jak wynika z ustaleń śledczych, dziewczyna wielokrotnie mówiła swoim znajomym, że nienawidzi matki. Zdaniem babci 14-latki - wnuczka była pod złym wpływem chłopaka, który pochodzi z "trudnej rodziny". Według wielu źródeł Anastazja troszczyła się o córkę i chciała zapewnić jej jak najlepsze warunki.
Dziewczyna i jej chłopak zostali oskarżeni o współudział w zabójstwie. Policjanci zatrzymali również podejrzanych o morderstwo - to nastolatkowie urodzeni w 2006, 2007 i 2009 roku - podali dziennikarze rosyjskiego portalu Gazeta.Ru. Aktualnie przybywają w placówce dla nieletnich i czekają na zakończenie śledztwa. Maksymalny wyrok, jaki im grozi, to 10 lat w zakładzie poprawczym.