Sankcje? Niby jakie? Handel rosyjskimi i białoruskimi towarami kwitnie "pod nosem polskich władz"

Rok od wprowadzenia sankcji na Rosję i Białoruś, w Polsce bez przeszkód działają spółki handlujące rosyjskimi i białoruskimi towarami. Importują m.in. produkty z drewna i ropy - sklejkę, pellet, masę bitumiczną. Zespół dziennikarzy śledczych pokazuje, jak firmy ze Wschodu omijają sankcje. I jak cierpi na tym polski biznes. Poniżej przedstawiamy fragment międzynarodowego śledztwa z udziałem dziennikarzy i dziennikarek Frontstory.pl i odsyłamy do całości.

Tekst powstał we współpracy z dziennikarzami z innych krajów. Współautorami są: Šarunas Cerniauskas (Siena.lt/OCCRP), Alexander Yarashevich (Belarusian Investigative Center) i Inese Liepina (Re:Baltica). Tekst jest efektem międzynarodowego śledztwa dziennikarskiego, przeprowadzonego we współpracy z OCCRP.

Od roku poszczególne biznesy i całe branże omijają embargo - i nadal bogacą się na handlu towarami zza wschodniej granicy Polski. Mimo nałożonych przez Europę sankcji, działające od lat i świeżo założone firmy zarabiają na imporcie z Rosji i Białorusi. Wszystko pod nosem polskich władz, często w ścisłym centrum Warszawy, w pobliżu ministerstw i ukraińskiej ambasady.

Fałszerstwo? Żaden problem

Mimo sankcji w Polsce doskonale prosperują handlarze produktami drewnianymi z Rosji i Białorusi. Jeszcze przed ich nałożeniem (kolejne pakiety sankcji były wprowadzane od lutego do czerwca 2022 r.) państwo Łukaszenki było jednym z największych (spoza UE) dostawców drewna dla Europy. Tylko w 2021 r. Białoruś sprzedała Unii surowiec wart 1,37 mld euro

Gdy została zablokowana sankcjami, dostawy drewna ruszyły nagle z Kazachstanu i Kirgistanu - import z Kazachstanu do Unii zwiększył się aż 8 tysięcy razy. Tymczasem lasy to zaledwie 4,5 proc. terytorium Kazachstanu i 5 proc. Kirgistanu. Drewno oficjalnie przybywa więc do Unii z krajów niemal pozbawionych lasów, o krajobrazie często stepowym.

W pierwszej części naszego śledztwa ujawniliśmy, jak pellet produkowany na Białorusi, z fałszywymi dokumentami, skupuje litewska firma Vivalsa. Jej współudziałowcem jest Saulius Gircys, polityk litewskiej partii socjaldemokratycznej. Spotkaliśmy się z Gircysem, podając się za osoby zainteresowane kupnem pelletu.

Na spotkaniu polityk zaproponował, że sfałszuje dokumenty, żeby ukryć pochodzenie towaru. - Napiszę, co zechcecie. Dla mnie to bez różnicy - mówił. - Na pellecie nie ma napisu, który mówiłby, gdzie został wyprodukowany. Nie ma tego również w naszych dokumentach. Kupujesz ode mnie, litewskiego sprzedawcy. Jeśli chcecie, mogę napisać "pellet drzewny LT". To nie problem - zapewniał.

Po naszej publikacji, 22 grudnia 2022 r., Gircys gęsto tłumaczył się w audycji w litewskim radiu publicznym (LRT) z nielegalnych działań. Wyznał wtedy, że pellet kupił od należącej do Łotysza Sergejsa Azubinsa polskiej firmy PLRBL.

Polski łącznik z Kirgistanem

Z dokumentów, do których dotarliśmy, wynika, że PLRBL była pośrednikiem: kupiła pellet od kirgiskiej firmy Admit, a sprzedała litewskiej firmie Vivalsa. Towar nawet na chwilę nie znalazł się w Polsce. Pojechał bezpośrednio na Litwę. 

Według dokumentów przewozowych, ciężarówka białoruskiej firmy Euro-2006 została załadowana 22 tonami pelletu 14 października 2022 r. w Biszkeku. Stamtąd ładunek pojechał na granicę białorusko-litewską i trafił do magazynu. Osiem dni później białoruscy celnicy odnotowali w dokumentach przekroczenie granicy z Litwą. Z pobliskiego magazynu transport wiozła litewska firma Versatio, a odebrała ją już należąca do litewskiego polityka Sauliusa Gircysa firma Vivalsa. W dokumentacji znajdujemy również fakturę z 27 września 2022 r. na trzy kolejne transporty - w sumie 66,15 ton pelletu o wartości 23,1 tys. euro ( Aktualizacja: w opublikowanej pierwotnie wersji tekstu wkradł się błąd – opisywana przez nas faktura dla firmy Vivalsa z 27 września 2022 r. była wystawiona na kwotę 23,1 tys. euro, a nie 23,1 mln euro. Przepraszamy).

Problem w tym, że (jak już wcześniej ustaliliśmy) kirgiskie certyfikaty na handel pelletem w UE są fałszowane, a sam towar w rzeczywistości pochodzi z Białorusi. W grudniu 2022 r. władze Kirgistanu oficjalnie stwierdziły, że eksport drewna z całej strefy ekonomicznej Eurasian Economic Union, której Kirgistan (i Białoruś) jest częścią, wynosi dokładnie 0 ton, co oznacza, że każdy wywóz drewna z Kirgistanu to tak naprawdę przemyt i odbywa się poza instytucjami państwa. 

Drewno? No tak, z Białorusi

Ostatni dzień stycznia 2023 r., dworzec kolejowy Warszawa Wschodnia. W kawiarni postawny Białorusin Vitalij, prokurent polskiej spółki PLRBL, popija kawę. Jest tu przejazdem w interesach, z Białej Podlaskiej przez Warszawę do Lublina. Tam siedzibę ma firma, którą Vitalij reprezentuje. Działająca na polskim rynku od 2019 r. PLRBL oficjalnie zajmuje się głównie budowlanką i legalizacją pracy osób zza wschodniej granicy Polski. Oprócz tego - handluje nielegalnym na terenie Unii pelletem ze Wschodu.

Żeby sprawdzić, jak działa ten proceder, umawiamy się z nim na spotkanie. Na wizytówce podpisuje się jako dyrektor wykonawczy. Do Warszawy przyjeżdża pociągiem. Wysoki, barczysty, mówi z wyraźnym wschodnim akcentem.

Dalszą część śledztwa z udziałem dziennikarzy i dziennikarek polskiego portalu Frontstory.pl przeczytasz tutaj - PO KLIKNIĘCIU W LINK >>

Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: