Ukraina. Bójka między prawosławnym księdzem a żołnierzem. "Ilu ludzi musi zginąć?!" [WIDEO]

W mieście Chmielnicki w zachodniej Ukrainie doszło do bójki między prawosławnym księdzem a żołnierzem. Drugi z mężczyzn wzywał wiernych, aby przestali przychodzić na nabożeństwa Patriarchatu Moskiewskiego. Wskutek pobicia żołnierz doznał wstrząsu mózgu, trafił do szpitala. Pod cerkwią zebrał się tłum mieszkańców, którzy domagali się wyjaśnień od duchownych. Sprawę bada policja.

Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę znaczna część duchowieństwa Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego sprzeciwiła się stanowisku patriarchy moskiewskiego Cyryla, który opowiedział się po stronie Władimira Putina i Rosji. W 17 z 53 eparchii [odpowiednik diecezji] duchowni przestali się modlić za Cyryla jako swojego zwierzchnika. Pozostali zachowali jednak prorosyjskie nastawienie.

Zobacz wideo Prof. Legucka: Putinowi udaje się utrzymać lojalność w elitach władzy

Ukraina. Prorosyjscy duchowni pobili żołnierza. Twierdzą, że to on zaatakował pierwszy

W niedzielę 2 kwietnia w cerkwi na terenie eparchii chmielnickiej (zachodnia Ukraina) duchowni pobili żołnierza - podał ukraiński portal Vsim. Bójka zaczęła się ponoć w momencie, kiedy ukraiński żołnierz wykrzyknął do wiernych: - Ilu ludzi musi umrzeć, zanim przestaniecie przychodzić do Patriarchatu Moskiewskiego?
Na nagraniu, które trafiło do sieci, widać jak jeden z księży kopie żołnierza w nogi, kolejny - wraz z kilkoma innymi mężczyznami - próbuje przytrzymać żołnierza przy ścianie, podczas gdy ten ponawia swoje pytanie.

Świadkowie wezwali policję. Księża nazwali incydent prowokacją, twierdząc, że "mężczyzna w mundurze" wcale nie jest żołnierzem. Według ich wersji miał on zaatakować jednego z duchownych, zakłócić nabożeństwo, a także uszkodzić ewangeliarz w obecności ok. 100 wiernych. Żołnierzem tym jest 26-letni Artur Ananiew, który na początku pełnowymiarowej rosyjskiej inwazji zgłosił się na ochotnika na front. Dołączył do 19. samodzielnego batalionu strzelców. Wskutek bójki mężczyzna doznał urazu głowy i wstrząsu mózgu, trafił do szpitala. Policja wszczęła postępowanie przeciwko niemu, jak i księdzu - poinformował portal Ukrainska Prawda.

Chmielnickie. Pół tysiąca ludzi pod cerkwią. Chcieli wyjaśnień od księży

Jak podał serwis Hromadske, jeszcze w niedzielę wieczorem wokół chmielnickiej cerkwi zebrało się ok. 500 mieszkańców. Oburzeni domagali się wyjaśnień od duchownych. - Precz z moskiewskimi księżmi - krzyczeli.

Do bójki doszło dzień po tym, jak do aresztu domowego trafił Paweł - były archimandryta Ławry Peczerskiej, czyli klasztoru będącego jednym z największych chrześcijańskich centrów w Ukrainie. Zdecydował o tym kijowski sąd. Do środy podlegli Moskwie prawosławni mnisi mieli opuścić to najważniejsze ukraińskie sanktuarium. Taka była decyzja władz ukraińskiego państwa, które jest właścicielem Ławry, wraz ze znajdującymi się tam pieczarami, w których chronione są relikwie prawosławnych świętych.

Ukraińska Cerkiew Patriarchatu Moskiewskiego, która do końca grudnia arendowała tak zwaną "górną" cześć zespołu klasztornego, a do 29 marca "dolną", oskarżana jest m.in. o szerzenie prorosyjskich treści i aktywne wsparcie dla agresora. Wniosek o areszt dla ojca Pawła do sądu skierowały kijowska prokuratura oraz Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. Ich zdaniem od początku pełnoskalowej wojny Rosji z Ukrainą Paweł usprawiedliwiał agresję zbrojną i negatywnie wypowiadał się o Ukraińskich Siłach Zbrojnych.

Śledczy uzasadniając wniosek, wskazywali na ryzyko ucieczki podejrzanego, wywierania przez niego presji na świadków oraz niszczenia dowodów rzeczowych. - Chciałbym, żeby Rosja zostawiła nas w spokoju. Nie zrobiłem nic, żeby mnie o coś oskarżano. Zawsze byłem przeciwny agresji. Mieszkam w Ukrainie. To jest moja ziemia - powiedział Paweł podczas przesłuchania przed sądem. Duchowny zamieszkiwał Ławrę od 29 lat.

Więcej o: