Maria ma 97 lat i jest najstarszą samosiołką. W strefie wykluczenia zostało 30 "zapomnianych przez Boga"

Maria jest najstarszą samosiołką, która żyje w strefie wykluczenia powstałej wokół Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Kobieta ma 97 lat i jak sama mówi, doświadczyła już trzech wojen - II wojny światowej, awarii reaktora oraz ataku Rosji na Ukrainę. Chociaż życie w strefie nie należy do najłatwiejszych, to babuszka nawet nie myśli, by ponownie opuścić swój dom. "A jak wiadomo, w domu to nawet ściany leczą" - pisze Ukrainer.

Katastrofa w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej miała miejsce w nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 roku. W wyniku przegrzania się rdzenia reaktora w bloku energetycznym nr 4 doszło do wybuchu wodoru, a następnie pożaru i rozprzestrzenienia się substancji promieniotwórczych. Skażeniu uległ obszar, mający od 124 do 146 tysięcy kilometrów kwadratowych na pograniczu Ukrainy, Białorusi i Rosji. Radioaktywna chmura rozprzestrzeniła się po całej Europie.

Z 30-kilometrowej strefy wokół elektrowni ewakuowano prawie 120 tysięcy osób. Strefa wykluczenia obejmuje obecnie 2600 kilometrów kwadratowych, co odpowiada w przybliżeniu powierzchni Luksemburga. Mimo zakazów, do swoich domów już w 1987 roku zdecydowało się wrócić około 1200 mieszkańców. Jednymi z nich była Maria Uljanowna Czała.

Zobacz wideo Nagranie rosyjskich pozycji wykopanych w rejonie Czerwonego Lasu obok elektrowni w Czarnobylu

Maria ma 97 lat i żyje w czarnobylskiej strefie wykluczenia. "Tu się urodziłam i tu umrę"

Maria urodziła się 2 lutego 1926 roku we wsi Kupowate, która znajduje się w czarnobylskiej strefie wykluczenia. Kobieta przeżyła II wojnę światową, ale straciła przez nią rodzinę. Podczas niemieckiej okupacji została skierowania do przymusowej pracy w obozie. Wstawił się za nią jej ojciec - wówczas jednak został zamordowany przez nazistów. Gdy wstawił się za nią brat, wywieźli go do obozu zamiast niej. Mężczyzna został zabity poprzez powieszenie za próbę ucieczki i działanie w podziemiu.

Kolejna wojna, o której mówi Maria, dotyczy eksplozji reaktora elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Kilka dni po tym zdarzeniu władze rozpoczęły przymusową ewakuację ludzi. Maria nie wytrzymała jednak zbyt długo i wbrew zakazom wróciła do swojego rodzinnego domu, nie opuszczając swojej wioski aż do dziś. - Tu się urodziłam i tu umrę - wyjaśniała grupie Napromieniowani tworzoną przez osoby, które od 2016 roku organizują pomoc humanitarną dla samosiołów. Gdy sześć lat wcześniej wolontariusze odwiedzili ją po raz pierwszy, powiedziała jedynie: "Nie zabierajcie mnie! Tu jest czysto. Nie ma żadnego promieniowania!".

Kim jest najstarsza mieszkanka strefy wykluczenia? "Najbardziej cieszy się nie z tego, co przywieźliśmy, lecz że po prostu przyjechaliśmy"

W 2023 roku Polacy zorganizowali dla niej niespodziankę. W jej 97. urodziny przyjechali z tortem i prezentami, które bardzo wzruszyły najstarszą babuszkę z Czarnobyla. 

"Maria to niezwykle miła osoba, która zawsze najbardziej cieszy się nie z tego, co przywieźliśmy (choć to niewątpliwie potrzebne), lecz z tego, że po prostu przyjechaliśmy. (...) Bardzo przeżywa aktualną wojnę z Rosją i każdorazowo płacze z powodu tego, że niewinni ludzie znów muszą ginąć" - opisali 97-latkę członkowie grupy. Poza tortem, kartkami z życzeniami i produktami spożywczymi Maria dostała też balkonik, dzięki któremu może poruszać się nieco sprawniej. - Obawiam się, że to mogą być ostatnie urodziny babuszki. Jej córka zdradziła mi, że z matką jest gorzej - nie śpi po nocach, krzyczy i jest coraz słabsza - opowiada w relacji na stronie lider grupy Napromieniowani Krystian Machnik.

Wojna w Ukrainie zmieniła życie samosiołów. W strefie wykluczenia zostało zaledwie 30 osób

24 lutego 2022 roku zaczęła się dla Marii trzecia wojna i chociaż Rosjanie nie dotarli do jej wioski, to życie mieszkańców strefy wykluczenia po raz kolejny się pogorszyło. Najeźdźcy zajęli Czarnobylską Strefę Zamkniętą już pierwszego dnia ataku, tym samym otwierając sobie najkrótszą drogę do inwazji na Kijów, co im się ostatecznie nie udało.

Walki w tym regionie trwały kilka tygodni - w tym czasie Rosjanie formowali okopy na terenie tzw. Czerwonego Lasu, obszaru uznawanego za najbardziej skażony w całej strefie. Ukraińscy pracownicy, którzy dostali się do niewoli i pracowali na zmiany przez setki godzin, by utrzymać bezpieczeństwo na terenie niedziałającej elektrowni, przyznali później, że rosyjscy żołnierze bez żadnych zabezpieczeń kopali w ziemi i wdychali radioaktywny pył. Ponadto opuszczając Czarnobyl Rosjanie ukradli prawie 698 komputerów, 1,5 tysiąca dozymetrów i 334 pojazdy oraz praktycznie wszystkie elementy systemu gaśniczego, których wartość oszacowano na 135 mln dolarów. W trakcie okupacji zginęło dziewięciu pracowników, a pięciu zostało porwanych.

Z danych grupy wynika, że wojna w Ukrainie i działania wojenne, między innymi wysadzenie mostu na rzece Prypeć, by uniemożliwić dostawy sprzętu wrogowi przez Białoruś, skłoniły niektórych samosiołów do opuszczenia domów. Jak informują Napromieniowani, w strefie wykluczenia mieszka już tylko 30 babuszek i dziaduszków, z czego 16 zamieszkuje wioski, a 14 osób przebywa w samym Czarnobylu. W 2021 roku była ich niemal setka.

"Samosioły żyją w przekonaniu, że są tak samo opuszczeni, jak Czarnobyl i nikomu niepotrzebni"

Z powodu wojny starsi w większości mieszkańcy nie mają wystarczającego dostępu do produktów spożywczych. Mieszkańcy wsi Kupowate mogą jeszcze skorzystać z możliwości zakupów raz w miesiącu, gdy przyjeżdża sklep obwoźny i to tylko z zamówionymi przez nich podczas poprzedniej wizyty produktami.

Osoby ze wsi Teremeci już tej możliwości nie mają, a żywność jest do nich transportowana drogą wodną. Są więc skazani na własne zbiory i pomoc innych. - Samosioły żyją w przekonaniu, że są tak samo opuszczeni, jak Czarnobyl i nikomu niepotrzebni - wyjaśnia Machnik.

Wojna zmieniła też działanie grupy Napromieniowani, która ma zaledwie 15 minut na pozostawienie pomocy humanitarnej u każdego z potrzebujących. Przed wojną wizyty wolontariuszy u pojedynczych osób trwały nawet dwie-trzy godziny, bo starsi ludzie byli złaknieni rozmów i towarzystwa. - Babuszki potrafią konkurować między sobą nie tylko o to, która nas lepiej przyjmie, ale też u której dłużej posiedzimy. Niektóre się nie lubią i jedna jest zła, gdy najpierw odwiedzimy tę drugą. Przy kolejnej wizycie staramy się odwiedzać je w odwrotnej kolejności, ale wtedy zła jest druga babuszka - relacjonował Machnik.

Dlaczego wrócili do strefy wykluczenia? "A jak wiadomo, w domu to nawet ściany leczą"

Dlaczego część mieszkańców wróciła na tereny, które zostały uznane przez władze za niezdatne do życia dla ludzi? Poza tęsknotą za domem, dochodził także stres związany ze zmianą miejsca zamieszkania i niemożnością przyzwyczajenia się do życia w miasteczkach, gdy ich rodzinne domy znajdowały się w niewielkich osadach wiejskich, w otoczeniu przyrody. Ponadto osoby z miejscowości, do których byli przesiedlani mieszkańcy strefy wykluczenia, często ich unikali bojąc się "zarażenia" promieniowaniem, przez co byli, nomen omen, wykluczeni z życia społecznego. Dodatkowo wybudowanych przez władze domów było niewiele, dlatego w wielu nieruchomościach mieszkało po kilka rodzin - warunki nie były więc zbyt komfortowe.

Mieszkaniec Czarnobyla Jewgienij Markiewicz zaznaczył w rozmowie z ukrainer.net, że mieszkańcy wrócili do strefy wykluczenia dobrowolnie i mieli ku temu powody. Uważa, że brak stresu, świeże powietrze, kontakt z przyrodą i jedzenie naturalnych, wychodowanych przez siebie produktów (które są testowane pod kątem promieniotwórczości) utrzymuje samosiołów w dobrym zdrowiu. Wiele z nich dożywa bowiem bardzo sędziwego wieku - pani Maria nie jest jedyną 90-latką, która żyje bądź żyła w strefie wykluczenia. Podkreśla też, że ze względu na wybuch reaktora mieszkańcy zostali objęci przez władze dożywotnią rentą, która w większości wystarcza im na bardzo skromne, ale spokojne życie. - Nikt mnie nie męczy, nic nie chce, niczego nie wymaga - podsumowuje Jewgienij.

Wracający do swoich domów w strefie wykluczenia przyzwyczaili się do wyrażeń samosioły lub samoosiedleńcy i czasem sami używają ich w formie żartu, jednak nie wszyscy lubią być tak nazywani. Jak wyjaśniła historyczka Lina Kostenko w rozmowie z ukrainer.net, niektórzy wolą być nazywani "powracającymi", ponieważ oni tylko wrócili do swoich domów. - Tam jest ich ojczyzna. Oni się tam wychowali i dalej tam mieszkają po katastrofie w swoich rodzinnych domach, zapomniani przez Boga i państwo - dodała.

"Katastrofa 1986 roku była pierwszą tego typu na świecie. Zjawisko samosiołów jest unikalne, jak również to, że ludziom udało się przeżyć tyle lat niemal przy samym epicentrum skażenia. Dlatego właśnie o mieszkańcach strefy powstało wiele filmów i książek, zarówno ukraińskich, jak i zagranicznych. A oni sami są szczęśliwi, że wrócili do domu. A jak wiadomo, w domu to nawet ściany leczą" - podsumowuje Ukrainer. 

Więcej o: