Iwan Rossomachin był już recydywistą, kiedy w 2020 roku został skazany na 14 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze za morderstwo i rozbój. W zeszłym roku pozwolono mu opuścić więzienie, aby mógł dołączyć do Grupy Wagnera. Za walkę w Ukrainie obiecano mu ułaskawienie i inne korzyści. 20 marca mężczyzna wrócił do swojego rodzinnego obwodu kirowskiego.
Jak podaje Mediazona, po jego powrocie mieszkańcy wsi żyli w strachu. Pijany 28-latek chodził po ulicach, trzymając w rękach widły i siekierę. Według relacji jednej z kobiet krzyczał przy tym: "Zabiję wszystkich, całą rodzinę posiekam". - Bardzo się boimy, nie śpimy w nocy - powiedziała. Mężczyzna miał również siekierą wybić szyby w dwóch samochodach - nie wiadomo dlaczego to zrobił. Dyrektor lokalnego przedsiębiorstwa przekazał dziennikarzom, że jego pracownicy "bali się iść do pracy" z powodu powrotu wagnerowca do wsi. - Moje dojarki zaczynają pracę o czwartej rano. Jest jeszcze ciemno, bardzo się boją. Podobną sytuację mieliśmy, gdy w 2019 roku doszło do morderstwa. Ludzie wtedy bali się, dopóki nie złapali go i nie uznali za winnego. Teraz wrócił i ludzie znowu bardzo się boją, nie wiedzą, co robić, nie chcą nawet iść do pracy - zaznaczył. Mieszkańcy zgłosili się nawet do szefa regionalnego departamentu MSW. Ten obiecał, że Rossomachin wkrótce znowu wyruszy na wojnę. - Po tej szumowinie można spodziewać się wszystkiego - powiedział.
22 marca, czyli dwa dni po powrocie, Iwan Rossomachin został zatrzymany przez policjanta - w rękach miał siekierę i nóż. Następnego dnia aresztowano go na pięć dni. 29 marca w pobliskiej miejscowości odnaleziono zwłoki starszej kobiety. Ślady na jej ciele wskazywały na to, że została pobita. Miała również rany kłute. Według mediów 28-latek miał przyznać się do zabójstwa.
Do zatrzymania mężczyzny odniósł się szef Grupy Wagnera. - To bardzo źle, że popełnił przestępstwo. Oczywiście, jesteśmy gotowi pomóc organom ścigania w sprawie któregokolwiek z naszych byłych bojowników. Na przyszłość, oczywiście, jeśli osoba zachowuje się agresywnie lub wyzywająco, lub jeśli istnieje jakiekolwiek ryzyko, zwłaszcza jeśli jest z kategorii byłych więźniów, musimy być poinformowani - stwierdził Jewgienij Prigożyn.