Orban mówił o "siłach pokojowych" w Ukrainie. Kreml grozi: Czy Europa jest gotowa na kolejkę trumien?

Viktor Orban stwierdził, że przywódcy unijnych krajów są "bliscy rozważania, czy do Ukrainy wysłać siły pokojowe UE". Na te słowa odpowiedział już Kreml. "Jeśli tak zwani żołnierze sił pokojowych pojawią się w Ukrainie bez zgody Rosji, staną się uzasadnionym celem dla rosyjskich sił zbrojnych" - zagroził Dmitrij Miedwiediew. "Czy Europa jest gotowa na długą kolejkę trumien?" - dodał.

W piątek Viktor Orban powiedział, że wojna w Ukrainie staje się coraz bardziej krwawa i brutalna. - Zachodni przywódcy oddają do dyspozycji Ukraińców coraz bardziej brutalne narzędzia. Dziś pytanie brzmi, czy powinien to być czołg, czy myśliwiec - stwierdził i dodał, że przywódcy unijnych krajów są "bliscy rozważania, czy do Ukrainy wysłać siły pokojowe UE". - Wojna toczy się w naszym sąsiedztwie, wojna jest niepokojąca i niebezpieczna dla narodu węgierskiego, nasze bezpieczeństwo jest zagrożone. (...) Jestem przekonany, że groźba wojny światowej nie jest przesadą - podkreślił.

Warto przypomnieć, że o misji pokojowej mówił już w zeszłym roku Jarosław Kaczyński. - Sądzę, że potrzebna jest misja pokojowa NATO lub szerszego układu międzynarodowego, ale taka misja, która będzie działała na terenie Ukrainy i która będzie w stanie się obronić. To jest w tej chwili coś, czego Ukraina, Europa i cały demokratyczny świat najbardziej potrzebuje - powiedział prezes PiS. Jego pomysł nie spotkał się jednak z aprobatą. Zdaniem przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela taka decyzja mogłaby poskutkować "początkiem III wojny światowej".

Zobacz wideo Prof. Legucka: Putinowi udaje się utrzymać lojalność w elitach władzy

Kreml odpowiada na słowa Orbana i grozi Zachodowi. "Muszą zostać zniszczeni"

Do słów Viktora Orbana dot. wysłania sił pokojowych do Ukrainy odpowiedziała już strona rosyjska. - To jest kwestia, na którą trzeba zwrócić uwagę. Być może to tylko poważna wpadka, ale jeśli nie, to doprowadzi do niezwykle niebezpiecznej dyskusji - powiedział rzecznik Kremla. Dmitrij Pieskow zwrócił uwagę, że siły pokojowe są zazwyczaj wykorzystywane za zgodą obu stron. - W tym przypadku jest to potencjalnie bardzo niebezpieczny temat - powtórzył.

Hungary Finland NATO Vote Węgry na liście "krajów nieprzyjaznych" Rosji. Ambasador mówi o odwecie

Wypowiedź węgierskiego premiera skomentował też wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrij Miedwiediew. Zamieścił w mediach społecznościowych wpis powielający kłamliwą narrację Kremla dot. wojny. Stwierdził, że Zachód "nadal robi wszystko, co w jego mocy, aby nafaszerować kijowski reżim bronią, czołgami i innym sprzętem wojskowym". "Codziennie wysyłają swoich instruktorów, zabójców i cholernych najemników. W każdy możliwy sposób wspierają, wychwalają i namiętnie całują banderowców, wręczają im różne nagrody i medale" - napisał. Jak dodał, członkowie NATO to - jego zdaniem - "bezczelne kreatury", które "traktują wszystkich innych jak kompletnych kretynów i uśmiechając się cynicznie, oferują swoje usługi 'utrzymania pokoju'".

"Sprowadźcie do Ukrainy swoje oddziały 'misji pokojowych' z karabinami maszynowymi i czołgami, w niebieskich hełmach z żółtymi gwiazdami. Jak to się skończy pokazuje historia operacji prowadzonych przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników w różnych regionach świata. Tragedie Korei, Wietnamu, Jugosławii, Iraku, Afganistanu, wielu krajów afrykańskich…" - zaznaczył, dodając, że w ten sposób "rozpętają trzecią wojnę światową".

"Jest też oczywiste, że takie 'siły pokojowe' są naszymi bezpośrednimi wrogami. Wilki w owczej skórze. Będą uzasadnionym celem dla naszych Sił Zbrojnych, jeśli zostaną umieszczone z bronią w rękach na linii frontu bez zgody Rosji i będą nam bezpośrednio grozić. A potem ci 'stróże pokoju' muszą zostać zniszczeni. To żołnierze wroga. Są bojownikami, a nie 'rozjemcami'. I zginą w trakcie działań wojennych" - stwierdził i zapytał: "czy Europa jest gotowa na długą kolejkę trumien swoich 'sił pokojowych'?".

Przypomnijmy, Rosja umieściła Węgry na liście "krajów nieprzyjaznych" z powodu przestrzegania przez Budapeszt sankcji nałożonych przez Unię Europejską na Moskwę. Decyzja o wpisaniu na listę wszystkich państw UE została podjęta już w marcu ubiegłego roku, jednak w tym tygodniu przypomniał o niej rosyjski ambasador w Budapeszcie.

Więcej o: