Rosyjska szóstoklasistka Maria Moskalewa namalowała na szkolnych zajęciach antywojenny obrazek. Od tej pory dziewczynka i jej ojciec są nękani przez władzę. 28 marca Aleksiej Moskalew został skazany na dwa lata kolonii karnej. W przeddzień ogłoszenia wyroku udało mu się uciec. Jak informuje jednak Meduza, niedługo później został zatrzymany w Mińsku.
Jak czytamy, informację o prawdopodobnym zatrzymaniu Moskalewa potwierdził jego prawnik. "Nie mam żadnego kontaktu z Aleksiejem. Nie odbiera telefonu" - przyznał Dmitrij Zachwatow na Telegramie, podkreślając, że nie jest w stanie dokładnie zweryfikować informacji, jednak wszystko wskazuje na to, że doniesienia są prawdziwe. "Szkoda" - przyznał adwokat. Aresztowania nie potwierdziły ani białoruskie, ani rosyjskie władze.
Więcej aktualnych wiadomości dotyczących wojny w Ukrainie znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Zachwatow przedstawił na Telegramie "analizę sytuacji z Moskalewem". Jak czytamy, dzień po ucieczce mężczyzny "niespodziewanie dla wszystkich" w jego obronie stanął Jewgienij Prigożyn, który wyrok uznał za niesprawiedliwy. Zdaniem Zachwatowa sprzeciwienie się rządowej polityce mogło oznaczać, że Prigożyn "wiedział coś, czego my wtedy nie wiedzieliśmy".
Moskalew miał zostać zatrzymany 29 marca. Zdaniem Zachwatowa zrobić mogło to tylko białoruskie KGB na żądanie rosyjskich organów ścigania. Według nieoficjalnych informacji mężczyznę zdradziło włączenie telefonu komórkowego. Dziennikarka Marina Owsiannikowa stwierdziła na Telegramie, że Moskalew "był w dobrych rękach, a jego ucieczka była dobrze zorganizowana", jednak został zlokalizowany i aresztowany, ponieważ "nie uważał za konieczne przestrzegania elementarnych zasad ucieczki" - cytuje Meduza. Sam post został już przez dziennikarkę usunięty.
Problemy Marii i Aleksieja Moskalewów z Jefriemowa zaczęły się w kwietniu ubiegłego roku. Szóstoklasistka otrzymała od jednego z nauczycieli zadanie, by narysować obrazek wspierający rosyjskie wojska w Ukrainie. Zamiast tego uczennica wykonała proukraiński obrazek. Nie spodobało się to dyrektorowi placówki, który wezwał policję. Później na portalach społecznościowych ojca dziewczynki znaleziono komentarze wspierające Ukrainę, a także obrazki z karykaturą Putina. W sprawie sporządzony został protokół dotyczący "publicznych działań mających na celu zdyskredytowanie Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej".
Wyrok zapadł jeszcze tego samego dnia - Moskalew otrzymał grzywnę w wysokości 32 tys. rubli (ok. 1900 zł). Na tym sprawa się jednak nie zakończyła. 1 marca mieszkanie rodziny zostało przeszukane, a mężczyzna oskarżony o "ponowne zdyskredytowanie armii". Masza Moskalewa trafiła do domu dziecka i została pozbawiona dostępu do telefonu.