Najwięcej funkcjonariuszy - pięć i pół tysiąca - zostanie zmobilizowanych w Paryżu. - Służby MSW spodziewają się bardzo poważnych zakłóceń porządku publicznego. Ponad tysiąc radykałów, z których część przyjechała z zagranicy, może przyłączyć się do marszu w Paryżu i przeprowadzić akcje w Lyonie, Rennes, Nantes, Dijon i Bordeaux - powiedział minister spraw wewnętrznych Gerald Darmanin. Strajki i demonstracje mają odbyć się w ponad dwustu miastach.
Darmanin podczas konferencji oskarżył także "skrajnie lewicowych bojówkarzy" o próbę "destabilizacji państwa". - W tym okresie przemocy oficjalnie wzywam wszystkich do spokoju - apelował szef MSW. Poinformował również, że od połowy marca naliczono ponad dwa tysiące pożarów w wyniku działań "radykalnych manifestantów". W tym samym czasie rannych zostało niemal 900 funkcjonariuszy. MSW przekazało, że obecnie prowadzonych jest 17 śledztw w sprawie aktów przemocy ze strony policjantów podczas protestów. Dwóch manifestantów, zranionych w piątek podczas - tym razem - demonstracji ekologów, jest w stanie śpiączki i nadal walczy o życie.
Tymczasem francuskie media wskazują, że prezydent Francji Emmanuel Macron próbuje ugasić protesty przeciwko reformie emerytalnej w przeddzień kolejnych demonstracji. Jak wskazuje "Le Parisien", "Macron wchodzi na arenę ugasić serię pożarów", w obliczu "narastającego w kraju strachu przed brutalnymi antyrządowymi protestami". "Rzadko kiedy gniew i napięcia osiągały we Francji aż taki poziom" - pisze stołeczny dziennik.
Z kolei centroprawicowy "Le Figaro", podobnie jak szef MSW, oskarża lewicę o podsycanie "insurekcyjnych nastrojów". Według gazety zamieszki, do których doszło kilka dni temu na protestach związkowców i ekologów, to efekt działań "wyszkolonych jako bojówki paramilitarne i uzbrojonych po zęby hord skrajnie lewicowych bandytów przybyłych z całej Europy". Dziennik "Le Monde" podkreśla natomiast, że sytuacja w kraju nie uspokoi się, dopóki prezydent nie rozpocznie negocjacji ze związkowcami. Cytowany przez gazetę ekspert stwierdza, że napięcie społeczne opadnie, jeśli reforma emerytalna zostanie zablokowana przez Radę Konstytucyjną, co - jego zdaniem - jest możliwe. Rada ma ogłosić swoją decyzję w połowie kwietnia.
Protesty w całej Francji wybuchły po tym, jak rząd, korzystając z konstytucyjnego prawa, zdecydował się przyjąć reformę emerytalną bez poddawania jej projektu pod głosowanie w Zgromadzeniu Narodowym (ustawę przegłosował Senat). Podwyższenie wieku emerytalnego było częścią zwycięskiego programu wyborczego prezydenta Emmanuela Macrona. Do tej pory wiek emerytalny we Francji należał do najniższych w Unii Europejskiej. Francuzi kończą aktywność zawodową średnio w wieku 62,3 lat, a pozostali mieszkańcy UE przechodzą na emeryturę średnio w wieku 63,8 lat. Np. w Hiszpanii wiek emerytalny to 67 lat. W Polsce dla kobiet wynosi on 60, a dla mężczyzn - 65 lat.
Z kolei w sobotę w Sainte-Soline, niedaleko Poitiers, zgromadzili się przeciwnicy planu budowy nowego zbiornika wodnego. Projekt przygotowała grupa kilkuset rolników w celu zmniejszenia zużycia wody wodociągowej w lecie. Do protestu pod hasłem "Zbiorniki wodne - nie, dziękujemy" doszło mimo zakazu zgromadzeń w tym regionie. Według władz protestujących mogło być około 6 tys., natomiast organizatorzy mówią nawet o 25 tys. Do Sainte-Soline wysłano ponad 3 tys. policjantów, a według urzędników do demonstracji przyłączyło się co najmniej 1000 potencjalnie brutalnych aktywistów.