Izraelski premier wygłosił w poniedziałek po południu oświadczenie w sprawie planowanych zmian w sądownictwie. Podkreślił, że jest "świadomy napięć", które wywołuje planowana reforma sądownictwa. Jak powiedział, zdecydował się o przesunięciu prac nad reformą, aby "dać czas na dyskusję".
- Stoimy w obliczu kryzysu, który stanowi realne zagrożenie dla naszej jedności narodowej - przekazał Netanjahu (cytat za aljazeera.com). Jak dodał, drugie i trzecie czytanie ustawy dot. sądownictwa odbędzie się na kolejnym posiedzeniu parlamentu. Premier Izraela podkreślił w swoim przemówieniu, że nie wycofuje się ze swojego zdania na temat konieczności przeprowadzenia reform.
Wcześniej informację o przełożeniu debaty na temat reformy przekazały władzę koalicyjnego ugrupowania skrajnie prawicowego Żydowska Siła.
Reforma sądownictwa miałaby dać parlamentowi możliwość unieważniania wyroków Sądu Najwyższego. Według sondaży przeważająca większość Izraelczyków nie chce takich zmian, bo uważa to za zamach na demokrację. Według nieoficjalnych informacji premier Netanjahu pod presją protestów i prezydenta kraju rozważa wycofanie się z reformy, ale na razie blokują to jego skrajnie prawicowi koalicjanci. Reforma jest sztandarowym projektem koalicji rządzącej. Politycy przekonują, że sędziowie są stronniczy, ale opozycja i eksperci wskazują, że reforma ma tak naprawdę chronić premiera Netanjahu przed pójściem do więzienia. Na polityku ciążą bowiem zarzuty korupcji i sprzeniewierzenia publicznych pieniędzy.
W związku z planowaną przez rząd reformą w Izraelu od wielu tygodni trwają protesty. Minionej nocy na ulice miast wyszły setki tysięcy osób. Powodem było zwolnienie ministra obrony, który sprzeciwiał się kontrowersyjnej reformie. Prezydent Izraela Izaak Herzog wydał w nocy oświadczenie, w którym napisał, że reforma jest poważnym zagrożeniem bezpieczeństwa i gospodarki kraju. "Obudźcie się wreszcie. Apeluję do was: wstrzymajcie natychmiast tę reformę" - napisał prezydent.