W piątek wieczorem przez południowe stany USA przeszło tornado. Trąba powietrzna spowodowała wiele zniszczeń - setki osób zostały bez dachu nad głową, drogi zostały zablokowane, a linie energetyczne uszkodzone. Niestety liczba ofiar śmiertelnych tornada wzrosła do 26 osób. Kilkadziesiąt osób jest natomiast rannych. Synoptycy prognozują, że również w niedzielę w południowych stanach mogą być trudne warunki pogodowe.
Według relacji świadków nauczycielka z Montebello w Kalifornii uchyliła drzwi budynku, ponieważ ktoś powiedział, że jeden z uczniów jest na zewnątrz. Na nagraniu widać, jak kobieta w ułamku sekundy znika za drzwiami, wciągnięta przez silny podmuch wiatru. Zebrani uczniowie od razu ruszyli jej z pomocą. Kobieta mimo groźnie wyglądającego upadku szczęśliwie nie doznała obrażeń. Jeden z uczniów w rozmowie z NBC przyznał później, że po tym, jak nauczycielka została "wyssana" z budynku, jego "pierwszym odruchem było pójście po nią, ponieważ jest bardzo drobna". - To było szalone. Wszystko to było szalone - komentował.
National Weather Service potwierdziło, że było "to najsilniejsze tornado w rejonie Los Angeles od marca 1983 roku". Ariel Cohen, meteorolog z National Weather Service Los Angeles/Oxnard, wskazał, że podmuchy wiatru sięgały od około 135 km/h do 175 km/h. Jak podaje news.yahoo żywioł był na ziemi od dwóch do trzech minut, ale i tak zdążył spowodować wielkie szkody. - Zrobiło się bardzo głośno. Rzeczy latały wszędzie - relacjonował jeden z mieszkańców Montebello, Michael Turner. Przerażeni byli także meteorolodzy. Matt Laubhan, relacjonujący na antenie WTVA bieżące wydarzenia, w pewnym momencie powiedział załamany: "Północna strono Amory, to się zbliża. Drogi Jezu, proszę, pomóż im".