Netflix już niebawem uzupełni swoją bibliotekę o kolejne produkcje. Rosjanie z powodu sankcji nie będą mogli ich zobaczyć, co najwyraźniej ubodło Dmitrija Miedwiediewa. Były prezydent, a obecnie zastępca przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa, idzie na wojnę ze streamingowym gigantem.
Dmitrij Miedwiediew, który w ostatnim czasie słynie nie z polityki, a z absurdalnych wypowiedzi, w sobotę (25 marca) opublikował na Telegramie fragmenty wywiadu, w którym udzielił odpowiedzi na pytania dziennikarzy i użytkowników serwisu VKontakte. Polityk przede wszystkim przedstawił swój plan na rozprawienie się z gigantem streamingowym. - Wiecie co? - zwrócił się bezpośrednio do Rosjan. - Jeśli od nas odeszli, te wszelkiego rodzaju "Netfliksy", to ściągnijmy to wszystko i udostępniajmy - powiedział. - Korzystajmy za darmo z ich treści. Wrzucajcie do sieci, co tylko się da, musimy im wyrządzić maksymalne szkody, aby zbankrutowali - apelował.
Zastępca przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa nie jest osamotniony. W podobnym tonie wypowiedział się rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Zgodził się on z Miedwiediewem i powiedział, że Rosja powinna opowiadać się za dystrybucją pirackich kopii zarówno zachodniej muzyki, jak i filmów w sieci.
Pomysł masowego pobierania i rozpowszechniania filmów w sieci brzmi szczególnie kuriozalnie, kiedy wiemy, że Dmitrij Miedwiediew jest z wykształcenia prawnikiem i ma stopień doktora. Jednak administracja Władimira Putina na mocy specjalnego dekretu w marcu 2022 r. zalegalizowała piractwo i kradzież własności intelektualnej "wrogich państw" (czyli tych, które nałożyły na Rosję sankcje). Choć Miedwiediew podkreślił, że jak kiedyś był temu przeciwny, to teraz zniewaga zagranicznych firm jest zbyt duża, aby pozostawić je bez kary.
W maju 2022 r. aplikacja i strona internetowa Netflixa ostatecznie przestały działać w Rosji. "Netflix ostatecznie wycofał się z rosyjskiego rynku. W chwili obecnej na terytorium Rosji nie działa ani strona Netflixa, ani aplikacja. To doba nowina, na którą wszyscy czekaliśmy. Dziękujemy za solidarność z Ukrainą i poparcie. Mam nadzieję, że po zwycięstwie nasza współpraca będzie się rozszerzać" - napisał wówczas na Telegramie ukraiński minister kultury i polityki informacyjnej Ołeksander Tkaczenko.