Ursula von der Leyen podkreśliła, że wspólnie z premierem Mateuszem Morawieckim rozpoczęła działania, by sprowadzić do domów dzieci, które zostały porwane na terenach okupowanych i wywiezione w głąb Rosji.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
- To straszliwe przypomnienie najciemniejszych czasów naszej historii. We współpracy z Ukraińcami, premier Morawiecki i ja uruchomiliśmy inicjatywę mającą na celu powrót tych dzieci, które zostały uprowadzone przez Rosję. Jesteśmy na początku bardzo ciężkiej pracy - powiedziała szefowa Komisji.
Mówiła też o wywieraniu międzynarodowej presji i użyciu wszelkich możliwych środków, by ustalić, gdzie znajdują się uprowadzone dzieci - te, które zostały adoptowane, czy te, które zostały przekazane rodzinom zastępczym w Rosji.
Ursula von der Leyen podkreśliła, że przestępcze działania Rosjan uzasadniają wydanie nakazów aresztowania przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Chodzi o listy gończe za Władimirem Putinem i komisarz praw dzieci Marią Lwową-Biełową.
- Porywanie dzieci, uprowadzanie dzieci, wynaradawianie dzieci przypomina po prostu najgorsze, nazistowskie, niemieckie praktyki z czasów II wojny światowej - mówił szef rządu. Opowiedział się też za zaostrzeniem sankcji wobec Białorusi.
- Wszyscy mają tego świadomość, że Białoruś jest, de facto, rosyjską kolonią, rosyjskim protektoratem, który służy Putinowi jako mechanizm omijający sankcje - powiedział premier, dodając, że zwrócił też uwagę na nasilające się brutalne represje reżimu Aleksandra Łukaszenki wobec więźniów politycznych. - Polska mniejszość narodowa jest szczególnie prześladowana przez Łukaszenkę - powiedział premier.
Międzynarodowy Trybunał Karny 17 marca wydał nakaz aresztowania prezydenta Rosji Władimira Putina. Przypisuje mu się odpowiedzialność za zbrodnie wojenne popełnione w Ukrainie od 24 lutego 2022 roku, gdy Rosja rozpoczęła wojnę na pełną skalę. Sąd zarzuca rosyjskiemu przywódcy bezprawną deportację dzieci z okupowanych ukraińskich terenów do Rosji. Moskwa odpiera zarzuty.
Wśród 123 państw, w których Władimir Putin może zostać zatrzymany, jest niewielu sojuszników Rosji. Wyjątkiem są bliskie i zależne od Rosji kraje, takie jak Tadżykistan, Mongolia czy Wenezuela.