Według Pentagonu atak na amerykański obiekt w pobliżu miejscowości Hasakah w Syrii został przeprowadzony za pomocą wyprodukowanego w Iranie bezzałogowego pojazdu latającego. W jego wyniku zginął jeden pracownik cywilny, a inny został ranny. Rannych zostało także 5 żołnierzy.
Na polecenie prezydenta Bidena upoważniłem siły Centralnego Dowództwa USA do przeprowadzenia precyzyjnych nalotów we wschodniej Syrii na obiekty wykorzystywane przez grupy powiązane z irańskim Korpusem Strażników Rewolucji Islamskiej
- oświadczył sekretarz obrony USA Lloyd Austin.
Jeszcze przed najnowszym atakiem przedstawiciele Pentagonu informowali o nasileniu ataków przy użyciu dronów, rakiet i moździerzy przez oddziały wspierane przez Iran. Od stycznia 2021 roku naliczono ich 78. Jednak amerykański personel był rzadko poszkodowany w tych atakach.
Uzbrojone rosyjskie odrzutowce przelatywały w marcu nad amerykańskim garnizonem wojskowym w Syrii niemal codziennie - przekazał w rozmowie z NBC News amerykański generał odpowiedzialny za operacje lotnicze w regionie. Może to oznaczać naruszenie zawartej w 2019 r. umowy między Stanami Zjednoczonymi a Rosją.
Generał broni Alexus Grynkewich, dowódca połączonych sił powietrznych w Centralnym Dowództwie USA przekazał w środę w rozmowie z telewizją NBC News, że rosyjskie odrzutowce naruszyły w marcu przestrzeń powietrzną nad bazą At-Tanf około 25 razy.
W lutym przestrzeni nie naruszono ani razu. W styczniu zanotowano 14 takich przypadków.
NBC News wskazuje, że mowa o samolotach Su-34. Niektóre z nich mają na pokładzie pociski powietrze-powietrze, a inne - powietrze-ziemia.
W ubiegłym tygodniu nad Morzem Czarnym doszło do incydentu. Według USA dron MQ-9 Reaper leciał nad wodą, gdy jeden z rosyjskich odrzutowców przeleciał przed bezzałogowcem i zrzucił na niego paliwo. Następnie samolot uderzył w śmigło drona, co zmusiło operatorów do zniszczenia sprzętu.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>