Mimo przyjęcia ustawy o reformie emerytalnej przez francuski parlament mobilizacja protestujących nie słabnie. Według związkowców, w demonstracjach wzięło udział trzy i pół miliona osób. Według MSW - milion osiemdziesiąt tysięcy. W Paryżu odnotowano najwyższą frekwencję od początku roku - sto dziewiętnaście tysięcy osób.
Pierwszy raz protesty przeciwko reformie emerytalnej przybrały aż tak brutalny charakter.
Na placu Opery Paryskiej demonstranci podpalili kiosk, a policja była obrzucana przez protestujących koktajlami Mołotowa, przedmiotami i petardami. Funkcjonariusze wielokrotnie przystępowali do kontrataków i używali gazu łzawiącego.
- To działania bojówkarzy, często powiązanych ze skrajną lewicą, którzy chcą obalić państwo, zabić policjantów i zaatakować nasze instytucje - skonstatował szef MSW Gerald Darmanin.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
W wielu miastach, między innymi w Rennes, Nantes, Lorient i Paryżu w ogniu stanęły barykady na ulicach i próbowano podpalić budynki publiczne. W Bordeaux spłonęła brama merostwa. Uliczne walki trwały do późnego wieczora.
Związkowcy i liderzy opozycji potępili przemoc, ale oskarżyli władzę o podsycanie społecznego gniewu. - Na naszych oczach pisze się ważna karta francuskiej historii społecznej. Nie dziwi mnie ta sytuacja po 65 dniach mobilizacji - stwierdził lider radykalnej lewicy Jean-Luc Mélenchon.
Kolejna runda protestów planowana jest na wtorek. Pałac Elizejski wykluczył jakiekolwiek ustępstwa wobec związkowców. Prezydent Francji powiedział w wywiadzie dla stacji TF1 i France 2, że reforma emerytalna wejdzie w życie "przed końcem roku". Zakłada ona podwyższenie wieku emerytalnego z 62 do 64 lat.
Protesty we Francji nasiliły się w ub. tygodniu, gdy rząd skorzystał ze specjalnej procedury konstytucyjnej, aby przyjąć reformę emerytalną z pominięciem głosowania w izbie deputowanych. W poniedziałek opozycja próbowała obalić rząd wnioskami o wotum nieufności, ale zabrakło jej do tego 9 głosów.
Strajk spowoduje poważne utrudnienia w sektorze transportu. Na kolei kursuje mniej niż połowa pociągów. W wielu miastach, między innymi w Paryżu wystąpił paraliż komunikacji miejskiej. Na największych lotniskach w kraju odwołano od 20 do 30 procent lotów.
W protestach wzięli też udział pracownicy sektora energii. W rafineriach naftowych strajki trwają już od wielu dni, przez co ponad 15 procent stacji benzynowych w kraju ma problemy z zaopatrzeniem. Strajkują też nauczyciele, śmieciarze, dokerzy i kierowcy tirów.