Dyplomata usłyszał ostry protest w związku z prowadzeniem przez białoruskich obywateli działalności szpiegowskiej na terenie Polski - podaje RMF FM. To potwierdza, że wśród zatrzymanych są Białorusini, o czym informowały wcześniej media. Dyplomata został przyjęty przez niskiego rangą urzędnika ministerstwa.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała w ubiegłym tygodniu dziewięć osób podejrzanych o współpracę z rosyjskimi służbami specjalnymi. Zatrzymani podejrzewani są o prowadzenie działań wywiadowczych przeciwko Polsce oraz przygotowywanie aktów dywersji na zlecenie rosyjskiego wywiadu.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Z informacji ujawnionych przez szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusza Kamińskiego, wynika, że grupa monitorowała transporty z pomocą wojskową dla Ukrainy i miała przygotowywać w Polsce akcje dywersyjne. Siatka agentów pracująca na zlecenie rosyjskiego wywiadu zamontowała przynajmniej kilkadziesiąt urządzeń elektronicznych do szpiegowania. Do aresztu trafiło dotychczas 9 osób.
Do grupy szpiegowskiej Rosja zwerbowała Białorusinów i Ukraińców. Wśród zatrzymanych nie ma Rosjan.
- Osoby z rosyjskim obywatelstwem od razu rzucałyby się w oczy, zapewne dlatego zwerbowano przedstawicieli innych narodowości - uważa jeden z rozmówców "Rzeczpospolita". Szpiedzy zaczęli działać w Polsce prawdopodobnie w tym roku.
Białoruscy propagandyści informowali, że trzech z dziewięciu zatrzymanych w Polsce w sprawie szpiegowskiej to obywatele Białorusi, którzy nie mieli nic wspólnego ze służbami specjalnymi lub służbami siłowymi - czytamy w niezależnych, białoruskich mediach.
Według propagandzistów zatrzymani Białorusini to 29-letni Władysław Pośmitiucha, prawdopodobnie jego dziewczyna - 19-letnia Maria Miedwiediewa i 52-letni Nikołaj Moskalenko.