Szojgu odznaczył pilotów, którzy strącili amerykańskiego drona. Wcześniej zaprzeczali, że naruszyli maszynę

Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu wręczył odznaczenia pilotom myśliwców przechwytujących Su-27, którzy strącili amerykańskiego drona MQ-9 Reaper nad Morzem Czarnym - poinformowała agencja TASS. Wcześniej Kreml zaprzeczał, że doszło do jakiegokolwiek kontaktu z maszyną.

15 marca nad Morzem Czarnym doszło do kolizji rosyjskiego myśliwca i amerykańskiego drona, wskutek czego bezzałogowa maszyna została zniszczona. Władze USA skrytykowały Moskwę, a zachowanie rosyjskich pilotów określiły mianem "nieodpowiedzialnego".

Rosyjskie Ministerstwo Obrony przekazało, że myśliwiec Su-27 nie wszedł w żaden kontakt z dronem, a tym bardziej nie strzelał do niego. W komunikacie resort podkreślił, że amerykańska maszyna "utraciła wysokość i uderzyła w powierzchnię wody". Agencja Interfax, powołując się na jednego z wojskowych, zaznaczyła, iż dron miał "lecieć w kierunku rosyjskiej granicy państwowej". Ambasador Rosji w USA Anatolij Antonow całe zdarzenie nazwał "prowokacją".

Putin (zdj. ilustracyjne) Rosja niewypłacalna wobec żołnierzy. Przestają wypłacać obiecane pensje

Kreml: Szojgu odznaczył pilotów, którzy strącili amerykańskiego drona

Mimo poprzednich deklaracji zaledwie tydzień później Szojgu odznaczył pilotów, którzy strącili amerykańskiego drona. 

Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

"Minister obrony Rosji generał armii Siergiej Szojgu wręczył odznaczenia państwowe pilotom samolotów Su-27, którzy zapobiegli naruszeniu granic obszaru tymczasowego wykorzystania przestrzeni powietrznej ustanowionego dla specjalnej operacji wojskowej (w Ukrainie - red.) przez amerykańskiego drona MQ-9" informuje rosyjskie ministerstwo.

Zobacz wideo Prof. Legucka: Dużo się może zmienić, jak Ukraińcy podejmą skuteczną kontrofensywę

Jak dodano, granice obszaru operacji specjalnej zostały przekazane "wszystkim użytkownikom międzynarodowej przestrzeni powietrznej i opublikowane zgodnie z międzynarodowymi normami" - Kreml po raz kolejny sugeruje, że incydent był winą Amerykanów.

Zniszczenie amerykańskiego drona nad Morzem Czarnym

Do zdarzenia doszło 15 marca około godz. 7:00 rano czasu lokalnego nad wodami międzynarodowymi, około 120 km od Krymu. Według przedstawicieli Pentagonu dwa rosyjskie myśliwce przechwyciły tam amerykańskiego drona MQ-9 Reaper, zrzucały na niego paliwo, po czym doszło do kolizji. Jej skutkiem była utrata napędu przez bezzałogowy pojazd, który ostatecznie spadł do morza.

"The New York Times", powołując się na amerykańskich wojskowych, podał, że dron był nieuzbrojony i "wykonywał typową misję zwiadowczą".

Rosyjski myśliwiec Su-27 zderzył się z amerykańskim dronem MQ-9 Reaper nad Morzem Czarnym Strącenie drona przez rosyjski myśliwiec. Rosja ma swoją wersję. "Amatorka"

- Przechwytywanie przez rosyjskie samoloty amerykańskich maszyn nad Morzem Czarnym nie jest niczym niezwykłym. W ostatnich tygodniach dochodziło do takich sytuacji. Ale w tym przypadku mamy do czynienia z niebezpiecznym i nieprofesjonalnym działaniem - powiedział koordynator komunikacji strategicznej Białego Domu John Kirby. Z kolei Ned Price, rzecznik Departamentu Stanu, stwierdził, że doszło do "bezczelnego naruszenia prawa międzynarodowego".

Przedstawiciel Pentagonu, który widział nagranie ze zdarzenia, przekazał PBS, że myśliwiec uderzył w MQ-9 w "niekontrolowany sposób". - To nie jest coś, co widziałbyś u profesjonalnego pilota. To była amatorka - zauważył.

PiS. Kaczyński chce trzeciej kadencji i wygranej w wyborach 2023 roku Tajna instrukcja w PiS. Mają mówić, że Platforma to partia pedofili

Pentagon nie ujawnił jaką misję nad Morzem Czarnym prowadził amerykański dron. Biały Dom zapowiedział, że USA będą kontynuować loty na tym obszarze, najprawdopodobniej jednak nie odzyska szczątków MQ-9 - w pobliżu miejsca rozbicia się drona nie ma bowiem amerykańskich okrętów.

Więcej o: