Kolejne protesty przeciwko reformie emerytalnej. Macron w ogniu krytyki. "Żyje poza rzeczywistością"

We Francji związki zawodowe organizują w czwartek dziewiątą od początku roku rundę protestów przeciwko reformie podwyższającej wiek emerytalny. Protestujący będą domagać się nie tylko cofnięcia ustawy, ale też dymisji rządu, który przeforsował projekt bez głosowania w parlamencie.

Pałac Elizejski wykluczył jakiekolwiek ustępstwa wobec związkowców.

Strajk spowoduje poważne utrudnienia w sektorze transportu. Na kolei kursować będzie mniej niż połowa pociągów. W wielu miastach, między innymi w Paryżu, zapowiadany jest paraliż komunikacji miejskiej. Na największych lotniskach w kraju odwołano od 20 do 30 procent lotów.

Zobacz wideo Istnieje przestrzeń do obniżki stóp procentowych? Litwiniuk: Nie

W protestach wezmą też udział pracownicy sektora energii. W rafineriach naftowych strajki trwają już od wielu dni, przez co ponad 15 procent stacji benzynowych w kraju ma problemy z zaopatrzeniem. Strajkować będą też nauczyciele, śmieciarze, dokerzy i kierowcy tirów. 

Ponadto w całym kraju odbędą się demonstracje. Są obawy, że protesty wymkną się spod kontroli związkowców, i że znów dojdzie do zamieszek. Porządku na ulicach będzie strzegło dwanaście tysięcy policjantów, w tym pięć tysięcy w Paryżu.

Związkowcy krytykują Macrona. "Albo nie ma wiedzy, albo ma nas za idiotów"

W środę związkowcy i opozycja wyrazili oburzenie po wywiadzie telewizyjnym, w którym prezydent Emmanuel Macron powiedział, że nie cofnie reformy emerytalnej i że nie pójdzie na żadne ustępstwa wobec manifestantów. Przeciwnicy nowego prawa oskarżyli szefa państwa o "dolewanie oliwy do ognia".

- Tony zdań, aby nie powiedzieć nic - tak wypowiedź prezydenta Francji skomentował lider koalicji lewicy Jean-Luc Mélechon, zarzucając szefowi państwa arogancję. - Im więcej czasu mija, tym bardziej mamy wrażenie, że ten człowiek żyje poza rzeczywistością - stwierdził szef lewicy.

Wicemarszałek Sejmu RP Ryszard Terlecki Kiedy wybory parlamentarne? Terlecki wskazał "bardzo dobry termin"

Opozycja skrytykowała fakt, że prezydent porównał manifestantów sprzeciwiających się reformie do "buntowników". - Mówi, że szanuje, ale w rzeczywistości obraża wszystkich Francuzów - oceniła Marine Le Pen. - Nasz kraj nie zasługuje na to. Kraj oczekuje odpowiedzi instytucjonalnej, a on oferuje nam tylko puste słowa - stwierdziła liderka narodowców.

Oburzenie wyrazili też związkowcy, którzy zwrócili uwagę na nieścisłości w wypowiedzi prezydenta. - Albo ma całkowity brak wiedzy o naszym systemie, co jest bardzo poważne, albo ma nas za idiotów - zareagował szef centrali CGT Philippe Martinez.

Protesty we Francji Macron w pierwszym wywiadzie po wielkiej fali protestów. "Reforma to konieczność"

Więcej o: