USA. Stracił pracę i dom. Nikt nie wierzył, że nie pije. Okazało się, że ma zespół autobrowaru

Choroba, której objawy są łudząco podobne do upojenia alkoholowego, zamieniła życie nauczyciela ze Stanów Zjednoczonych w koszmar. - Ciągle powtarzałem mojej żonie i rodzicom, że coś jest ze mną nie tak, nie miałem pojęcia, co się dzieje - wyznał.

Mark Mongiardo mieszka w miejscowości Estero na Florydzie, jest nauczycielem. Przez wiele lat zmagał się z chorobą, o której nie miał pojęcia. Dolegliwości odbiły się na jego życiu zawodowym i prywatnym. 

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl. 

Zobacz wideo 17-letnia rowerzystka potrącona na pasach. Powód? Nieuwaga i brak znajomości przepisów

USA. "Nie wierzyli, kiedy mówiłem, że nie piję"

Objawy po raz pierwszy pojawiły się w 2006 roku. Mark był wówczas nauczycielem wychowania fizycznego i trenerem w szkole średniej w New Jersey. Do dyrekcji zaczęły napływać skargi, że czuć od niego alkohol. - Nie wierzyli, kiedy mówiłem, że nie piję - mówił w wywiadzie z dziennikarzami telewizji abc7NY. Ostatecznie mężczyzna został zwolniony. Wraz z żoną i dwójką dzieci przeniósł się na Long Island (w południowo-wschodniej części stanu Nowy Jork), gdzie rozpoczął nową pracę. 

Przez kilka lat był spokój. Dolegliwości powróciły w 2018 roku. Policja zatrzymała go do rutynowej kontroli. Został oskarżony o jazdę po wpływem alkoholu. Mark po raz kolejny upierał się, że nie wypił ani kropli. - Ciągle powtarzałem mojej żonie i rodzicom, że coś jest ze mną nie tak, nie miałem pojęcia, co się dzieje - skomentował. 

W 2019 roku musiał zrobić badania w szkole. Wynik jednoznacznie pokazywał promile w jego krwi. Mark został wysłany na dwumiesięczny urlop. Po przerwie dyrekcja poinformowała go, że nie przedłuży z nim umowy. - Wtedy straciłem wszystko […]. Musiałem sprzedać dom i samochód. Nie mogłem znaleźć pracy w edukacji ani w sklepie spożywczym - opowiedział. Co więcej, ciążyły na nim zarzuty karne za pracę z młodzieżą pod wpływem alkoholu.

Szkoła (zdjęcie ilustracyjne) Białystok. 150 uczniów oskarża nauczyciela o nadużycia seksualne

Zespół autobrowaru. "Zacząłem płakać, czułem, że znalazłem odpowiedź"

Mark udał się do lekarza, który postawił mu diagnozę. - Zacząłem histerycznie płakać, bo naprawdę czułem, że znalazłem odpowiedź - powiedział. Okazało się, że mężczyzna ma zespół autobrowaru - zespół fermentacji jelitowej. "Nadmierny rozrost nietypowej flory bakteryjnej w obrębie jelita cienkiego powoduje wzmożoną, endogenną produkcję etanolu" - czytamy na portalu wylecz.to. Mark obecnie musi przyjmować 30 tabletek dziennie, przestrzegać ścisłej diety i cały dzień ma ze sobą alkomat. Zarzuty przeciwko niemu zostały ostatecznie oddalone. 

Zachorowań na grypę przybywa (zdjęcie ilustracyjne) Grypa a przeziębienie. Czym się różnią? [LISTA OBJAWÓW]

Więcej o: