Jedząc drożdżówkę czy bajgla z makiem raczej nie spodziewamy się, że zawarty w nich dodatek może przyczynić się do oskarżenia nas o zażywanie substancji odurzających. Czegoś podobnego doświadczyły dwie młode matki z New Jersey w Stanach Zjednoczonych. W sprawie kobiet wszczęto śledztwo po tym, jak wynik ich testu na obecność narkotyków okazał się pozytywny.
Poszkodowane kobiety twierdzą, że badanie na obecność narkotyków zostało przeprowadzone bez ich wiedzy i zgody. Pozytywny wynik testów stał się przyczyną zgłoszenia matek do Stanowego Departamentu Ochrony Dzieci w związku z podejrzeniem o możliwe zaniedbywanie lub maltretowanie noworodków zaledwie kilka dni po ich narodzinach. Zdaniem poszkodowanych pacjentek na pozytywny wynik miały wpływ zjedzone przez nie wcześniej bułki z makiem oraz niezwykła czułość testów narkotykowych wykorzystywanych w szpitalach.
Jak przyznaje Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych, spożycie pokarmów zawierających mak może przyczynić się do przekroczenia progu morfiny w organizmie. Z kolei Departament Obrony USA na początku tego roku wydał ostrzeżenie dla pracowników przed spożywaniem produktów z makiem, które mogą wpłynąć na wystąpienie pozytywnego wyniku testu narkotykowego.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Poszkodowane kobiety pozwały szpital Virtua Voorhees oraz Centrum Medyczne Uniwersytetu Hackensack w związku z przeprowadzeniem testów narkotykowych bez uprzedniego poinformowania i zapytania ich o zgodę. Działanie to miało w sposób rażący naruszyć prywatność pacjentek. W dochodzeniu swoich praw matki wspiera Amerykańska Unia Swobód Obywatelskich (American Civil Liberties Union).
"Z powodu tego, co się stało, żyję w strachu przed badaniami lekarskimi i tym, jak mogą zostać użyte przeciwko mnie jako matce" - napisała w oświadczeniu jedna z poszkodowanych kobiet Kaitlin K.
Druga matka Kate L. opowiadała w rozmowie z "The Guardian" o tym, jak personel medyczny zachowywał się względem niej po pozytywnym wyniku testu na obecność narkotyków. Dziecko kobiety miało być przetrzymywane na oddziale zamkniętym dłużej, niż wymagał tego jego stan zdrowia. Ponadto jej siedmioletni syn został przesłuchany przez agencję stanową. Nawet po opuszczeniu szpitala kobieta była jeszcze przez pewien czas regularnie poddawana testom na obecność narkotyków. Dochodzenie w sprawie Kate i jej męża zakończyło się w listopadzie ubiegłego roku, jednak ślad po nim pozostanie w systemie stanowym przez co najmniej dwa lata.