"Jak na złodzieja przystało, Putin odwiedził ukraiński Mariupol pod osłoną nocy. Po pierwsze, tak jest bezpieczniej. Ponadto ciemność pozwalała mu pokazać to, co chce pokazać. Z daleka od niego trzymano widok ??miasta całkowicie zniszczonego przez jego armię i grupy nielicznych mieszkańców"- czytamy na Twitterze resortu obrony Ukrainy.
Z kolei doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, Mychajło Podolak, zarzucił Putinowi cynizm i brak wyrzutów sumienia. "Przestępca zawsze wraca na miejsce zbrodni... Morderca tysięcy mariupolskich rodzin przyszedł podziwiać ruiny miasta i (jego) groby. Cynizm i brak skruchy" - napisał Podolak na Twitterze.
Władimir Putin miał pojawić się w okupowanych przez Rosję regionach Ukrainy zaledwie dzień po wystawieniu za nim międzynarodowego listu gończego. Według propagandowych mediów i Kremla, rosyjski dyktator miał być na Krymie, skąd miał przejechać samochodem do Mariupola. Niezależne rosyjskie media podkreślają natomiast, że nie ma stuprocentowej pewności co do tego, że Putin faktycznie był w zniszczonym przez rosyjską armię mieście. Kadry publikowane w mediach pokazują go przed jednym z odnowionych bloków, a następnie w mieszkaniu "mieszkańca" Mariupola, jednak nie ma punktów odniesienia, które wskazywałyby na to, że nagrania faktycznie powstały w okupowanym, ukraińskim mieście.
Przeczytaj informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.
W piątek 17 marca Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze nakazał aresztowanie Władimira Putina, którego podejrzewa o popełnienie zbrodni wojennej, polegającej na deportacji ukraińskich dzieci w głąb Rosji. Z kolei Ukraina oskarża prezydenta Rosji o popełnienie zbrodni wojennych, takich jak: wszczęcie konfliktu, morderstwa cywilów, niszczenie cywilnej infrastruktury, tortury, gwałty i wynarodawianie ukraińskich dzieci.