W środę Sekretarz stanu USA Antony Blinken poinformował, że zniszczenie amerykańskiego drona nad Morzem Czarnym "jest przedmiotem dochodzenia". Przemawiając podczas konferencji prasowej w Addis Abebie w Etiopii, Blinken odmówił jednak rozmowy na temat przyczyn zestrzelenia bezzałogowca.
Do strącenia amerykańskiego drona nad Morzem Czarnym doszło we wtorek. Według USA dron MQ-9 Reaper leciał nad wodą, gdy jeden z rosyjskich odrzutowców przeleciał przed bezzałogowcem i zrzucił na niego paliwo. Następnie rosyjski samolot uderzył w śmigło drona, co zmusiło operatorów do jego zwodowania.
Rosjanie zaprzeczają tym ustaleniom. Twierdzą, że ich myśliwiec "nie użył broni powietrznej ani nie wszedł w kontakt" z dronem - poinformowało rosyjskie ministerstwo obrony.
Strącenie amerykańskiego drona rozpoczęło wyścig, o to, kto pierwszy dotrze do wraku bezzałogowca. USA nie posiadają żadnych okrętów na Morzu Czarnym, przez co jakiekolwiek próby odzyskania sprzętu byłyby czasochłonne i trudne. John Kirby, koordynator komunikacji strategicznej Białego Domu w rozmowie z CNN przyznał, że nie jest pewien, czy Amerykanie zdołają odzyskać bezzałogowca, ale władze zrobią "wszystko, co w ich mocy, aby zminimalizować jakąkolwiek wartość wywiadowczą, tego drona".
Według źródeł, na które powołuje się CNN, Amerykanie podjęli działania mające na celu usunięcie z drona oprogramowanie, jeszcze zanim jego wrak spadł do Morza Czarnego.
Nie wchodząc w szczegóły, mogę powiedzieć, że podjęliśmy kroki, aby chronić naszą własność w odniesieniu do tego konkretnego drona. To własność Stanów Zjednoczonych. Oczywiście nie chcemy, aby ktokolwiek dostał go w swoje ręce poza nami
Sekretarz rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew powiedział, że Federacja Rosyjska spróbuje odzyskać wrak drona. - Nie wiem, czy będziemy w stanie to zrobić, ale musimy spróbować. I na pewno się temu przyjrzymy - powiedział Patruszew w rosyjskiej telewizji państwowej Rossija 1.