Od czwartku 9 marca Kalifornia zmaga się z ulewami i powodziami, wskutek których zginęły co najmniej dwie osoby - poinformowała telewizja CNN. Blisko 25 milionów ludzi jest objętych alarmem powodziowym. Władze stanu wydały nakaz ewakuacji dla prawie 9,5 tysiąca osób; zapewniono im schrony. Z danych na stronie poweroutage.com wynika, że 35,5 tysiąca Kalifornijczyków pozostaje bez prądu.
Ulewy do Kalifornii sprowadziła tzw. rzeka atmosferyczna - podają amerykańskie media. Co to za zjawisko?
Rzeki atmosferyczne są w pewnym sensie podobne do tych, które widzimy na lądzie. To stosunkowo wąskie strumienie powietrza, które transportują ogromne ilości wody - a dokładnie wilgoci - na daleką odległość. Przenoszą wodę z regionów tropikalnych w kierunku średnich szerokości geograficznych (czyli np. takich, w jakich leży Polska) z łagodniejszym klimatem. Mieści się w nich więcej wody niż w największych rzekach na lądzie
- wyjaśnił w swoim niedawnym artykule Patryk Strzałkowski z Next.gazeta.pl.
Część wilgoci przenoszonej przez "rzekę" spada w postaci deszczu lub śniegu. W efekcie następuje prawdziwe oberwanie chmury.
Prezydent USA Joe Biden wprowadził w Kalifornii stan wyjątkowy, dzięki czemu poszkodowani mieszkańcy otrzymają federalną pomoc finansową. Biden podjął decyzję na wniosek gubernatora Gavina Newsoma - czytamy na stronie stacji CNN.
Więcej wiadomości ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>