Nietypowe odwiedziny aligatorzyca złożyła mieszkance miasta Clear Lake w Teksasie w zeszłą środę. - Kiedy usłyszałam pukanie, pomyślałam, że to jedno z moich dzieci robi sobie żarty. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam ją... Dyszała i mrugała do mnie - tak o bliskim spotkaniu z dzikim zwierzęciem opowiedziała Alexis Harmon w rozmowie z amerykańską telewizją KHOU 1. Jej wypowiedź zacytował magazyn "Newsweek".
Kobieta natychmiast wezwała policję. Przybyli na miejsce funkcjonariusze sprowadzili łowcę gadów Tima DeRamusa, który schwytał zwierzę. "Puk puk! Kto tam?" - zażartowali policjanci we wpisie na Facebooku. Z podanych przez nich informacji wynika, że odłowiona samica miała prawie 2,5 metra długości [aligatory spotykane w USA mogą osiągać do nawet 3,7 m - red.].
- Widok aligatora nie jest u nas niczym dziwnym. O tej porze roku odławiam zwykle do 100 sztuk - stwierdził Tim DeRamus. Podkreślił, że chociaż aligatory z reguły nie atakują ludzi, to nie jest to całkiem wykluczone. Przypomniał tragiczne zdarzenie z 20 lutego br. W Fort Pierce na Florydzie zginęła wtedy 85-letnia mieszkanka domu spokojnej starości, którą aligator zaatakował, gdy wyszła na spacer z psem.
Więcej wiadomości ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Samica, która "zapukała" do drzwi Alexis Harmon, została bezpiecznie przetransportowana do rezerwatu dla aligatorów - poinformowała policja.