Jak podaje tabloid "The Sun" zdaniem służb w wypadku brało udział tylko jedno auto. Dzięki zapisom z kamer policja ustaliła, że biały samochód marki Volkswagen Tiguan, którym podróżowali młodzi ludzie, zjechał z jezdni prosto na zalesione tereny o godzinie 2:03 w sobotę 4 marca.
Policja apeluje o kontakt do każdego, kto mógł widzieć tego typu auto w okolicach na chwilę przed tragedią. To może pomóc w ustaleniu przyczyn wypadku.
Zastępca komendanta głównego Mark Hoborough z policji w Gwent powiedział: - To niezwykle smutna sytuacja, a nasze myśli są z rodzinami i przyjaciółmi każdej z zaangażowanych młodych osób.
- Będziemy nadal wspierać dochodzenie i prosimy członków społeczeństwa o powstrzymanie się od spekulacji w tym okresie - dodał funkcjonariusz.
Grupa przyjaciół podróżowała nad morze. Okolice Llanedeyrn w Cardiff to ostatnie miejsce, gdzie zostali zauważeni. Bliscy, którzy nie mogli się z nimi skontaktować, zawiadomili policję. Wszczęto poszukiwania i po 48 godzinach odnaleziono wrak samochodu w lesie niedaleko autostrady.
W wypadku zginęły dwie 21-latki i jeden 24-latek, natomiast uratowane osoby zostały znalezione z licznymi obrażeniami i trafiły do Uniwersyteckiego Szpitala Walii w Cardiff.
Stan zdrowia Sophie jest bardzo ciężki, ma uraz czaszki oraz kręgosłupa.
- Po przybyciu do szpitala miała ataki paniki przez całą noc. Była w szoku i ma wiele obrażeń. - przyznała pani Anna, Polka będąca matką poszkodowanej.
Według doniesień "The Sun" 20-latka została objęta pomocą psychologiczną, której pilnie potrzebowała, zważywszy na okoliczności, w jakich została uratowana z wypadku.
Jej matka w rozmowie z tabloidem dodała, że Sophie nie ma pojęcia, gdzie przebywa ani co się stało, a po przybyciu do szpitala miała liczne ataki paniki.