Dmitrij Miedwiediew zadrwił z doniesień amerykańskiego wywiadu dot. Nord Stream 2. "Już trzeci dzień na naszych oczach rozgrywa się kolejny epicki dramat z Hollywood. Świat, otwierając usta i doświadczając lekkiego odruchu wymiotnego, patrzy na liczne wypróżnienia zachodnich mediów na temat 'kto w końcu wysadził Nord Stream'. I naprawdę: kto wrobił Królika Rogera?" - napisał na Telegramie.
Jak dodał, "świat zachodni zachorował na rusofobiczną histerię". "Okazuje się, że aktorzy są przeciętni. Oczywiście nie na poziomie Brada Pitta i Christopha Waltza. A reżyser nie jest na poziomie Quentina Tarantino. Bardzo słaba obsada i praca kamery. Scenariusz to po prostu nudne gówno. Głupia amerykańska propaganda. Nikt tego nie lubi. Nawet zatruci nią mieszkańcy Europy nie wierzą" - stwierdził wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.
Cały wpis kremlowskiego urzędnika jest przekazem propagandowym - mówi m.in. o "kijowskim reżimie" (określenie, które powstało na potrzeby rosyjskiej narracji).
Pod koniec swojego wywodu Miedwiediew uderzył w polskiego prezydenta. Jak stwierdził, informacje o Nord Stream to "tani film".
"Ciekawe czy będzie kontynuacja tego filmu akcji? Z taką fabułą: ci sami bohaterowie, na czele z polskim kanibalem Dudą, który uciekł ze szpitala psychiatrycznego, przenikają do bunkru dzielnego prezydenta Ze, który nawąchał się białego proszku. Biorą go jako zakładnika, a następnie przypadkowo go duszą. Bo to nie szkoda. A potem zaczyna się apokalipsa zombie w stylu 'The Last of Us'" - napisał, dodając: "Czekajcie, zaopatrzymy się w popcorn".
Wcześniej ze sprawy eksplozji gazociągów Nord Stream 1 i 2 zakpiła rzeczniczka rosyjskiego MSZ. "Rurociągi Nord Stream uszkodził 'delfin-zamachowiec', który uciekł z Krymu do Ukrainy" - podkreśliła kąśliwie Maria Zacharowa.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Kilka dni temu "The New York Times" poinformował, że nowe dane wywiadowcze sugerują, iż wysadzenia rurociągów Nord Stream dokonała proukraińska grupa sabotażystów. W operację wysadzenia Nord Stream prawdopodobnie nie była zaangażowana Rosja. Nie ma jednak również dowodów, by sabotaż został dokonany na zlecenie Kijowa - podkreślił dziennik, powołując się na amerykańskich urzędników.
Według "New York Times" amerykańskie służby wywiadowcze nie zidentyfikowały sprawców sabotażu i niewiele wiedzą o ich powiązaniach oraz o tym, kto kierował operacją i ją sfinansował. Dane wywiadowcze sugerują, że byli oni przeciwnikami prezydenta Rosji Władimira Putina.
Przedstawiciele amerykańskiej administracji, na których powołuje się "New York Times", powiedzieli, że sabotażyści byli prawdopodobnie obywatelami Ukrainy lub Rosji i że w operację nie byli zaangażowani obywatele USA, lub Wielkiej Brytanii.