W listopadzie 1978 roku, przy leśnej drodze w miejscowości Granby, 140 km od Bostonu, znaleziono ciało kobiety. Sekcja wykazała, że zginęła od strzału w lewą skroń. Od śmierci kobiety do znalezienia jej szczątków minęło co najmniej kilka miesięcy, więc udało się ustalić jedynie, że zmarła miała między 19 a 27 lat.
Szczątki pochowano w bezimiennym grobie i przez dekady nie było wiadomo, kim była zmarła. Nadano jej tylko przydomek "Dziewczyna z Granby".
Przez lata rozwijały się jednak metody pracy śledczych, zaczęto wykorzystywać genealogię genetyczną. Jak wyjaśnia autor bloga poświęconego tej dziedzinie, "dzięki genealogicznym testom genetycznym, które zdobyły popularność w pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku, możliwe stało się ustalanie pokrewieństwa na podstawie wspólnego DNA".
Więcej informacji ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
W marcu 2022 roku próbkę biologiczną "Dziewczyny z Granby" przesłano do Othram w Teksasie, gdzie znajduje się laboratorium kryminalistyczne znane z pomocy przy nierozwiązanych sprawach. Przełom przyszedł w styczniu - laboratorium poinformowało, że w Maryland udało się zlokalizować żyjącego krewnego, prawdopodobnie przyrodnią siostrę.
Kobieta powiedziała śledczym, że miała ciotkę, która zaginęła w latach 70. Jak się okazało, "Dziewczyna w Granby" miała dwóch synów - jeden z nich już wcześniej umieszczał wyniki badań DNA na stronie Ancestory.com.
W poniedziałek prokuratura poinformowała, że "Dziewczyna z Granby" to Patricia Ann Tucker (po kolejnych mężach nosiła również nazwiska Patricia Heckman, Patricia Dale, a przed zaginięciem Patricia Coleman). W chwili śmierci Tucker miała 28 lat i mieszkała z mężem i synami w East Hampton w stanie Connecticut, godzinę drogi od miejsca, gdzie odnaleziono zwłoki.
Syn kobiety, Matthew Dale, obecnie 44-letni, w oświadczeniu odczytanym na konferencji prasowej podziękował służbom za to, że nie ustały w poszukiwaniach jego matki.
Śledczy mają teraz nadzieję, że uda się ustalić, kto zamordował Tucker. Wśród podejrzanych jest mąż kobiety - Gerald Coleman. Mężczyzna nigdy nie zgłosił zaginięcia żony. Coleman zmarł w 1996 roku w więzieniu. Odsiadywał wyrok m.in. za gwałt i napaść.
Inną głośną sprawą, którą udało się rozwiązać dzięki genealogii genetycznej, było morderstwo "Chłopca z pudełka". 65 lat po znalezieniu zwłok chłopca udało się ustalić, że był to Joseph Augustus Zarelli. Sprawą zajmowały się trzy pokolenia śledczych.