Alaksandr Łukaszenka we wtorek 7 marca wręczył Białorusinom odznaczenia państwowe oraz awanse generalskie na uroczystości, która odbyła się w Pałacu Niepodległości w Mińsku. Podczas wydarzenia białoruski dyktator opowiedział o zatrzymaniu "ukraińskiego dywersanta", który w lutym miał uszkodzić rosyjski samolot A-50 stacjonujący w Białorusi - podaje niezależna telewizja Biełsat. Przypomnijmy, białoruscy partyzanci twierdzą, że wysadzili maszynę w powietrze. Mińsk i Moskwa temu zaprzeczają i twierdzą, że samolot został jedynie uszkodzony.
Łukaszenka przedstawił opowieść o rzekomym zatrzymaniu "ukraińskiego dywersanta" niczym z filmu szpiegowskiego. - Wszystko zaczęło się osiem, sześć miesięcy temu. Dokładnie to się jeszcze okaże. Miejsce wydarzeń - Kijów - mówił.
- Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) razem z CIA opracowała operację przeciwko Białorusi czy to stojąc z boku, czy to za plecami. Przeszkolono terrorystę. Jest Rosjaninem, z rosyjskim paszportem, ma paszport ukraiński. Urodził się w Krzywym Rogu, mieszkał na Krymie. Część krewnych ma w Austrii, część w Kijowie. Zwerbowany przez ukraińskie służby specjalne podobno w 2014 roku. Jest informatykiem - specjalistą lub dobrze zorientowanym w technologiach informatycznych. Przygotowywał się do popełnienia aktów terrorystycznych - kontynuował swój propagandowy przekaz.
Więcej informacji z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
- Nie będę wchodził w szczegóły, w jaki sposób przekazano przestępczą broń, te drony. Wybrali małego drona. Bo gdyby użyli dużego, to nasze systemy oczywiście by go wyśledziły. Ale ten mały dron, chińskiej produkcji, który jest również sprzedawany w naszych sklepach, ustaliliśmy, że był sprzedawany w USA (ten chiński dron), a następnie wrócił na Ukrainę. A na Ukrainie zaangażowano te dwa drony, przeszkolono tego człowieka i innych, którzy pomogli - twierdził dalej Łukaszenka, nie przedstawiając żadnych dowodów na swoją teorię.
Po raz kolejny twierdził też, że samolot nie doznał większych uszkodzeń, a do serwisu został przekazany "na wszelki wypadek". Zaatakował też prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, nazywając go "gnidą", który "rzucił wyzwanie Białorusi". Ponadto ostrzegł "miejscowych drani" przed odpowiedzialnością za "pomoc w ataku na samolot".
Podczas wtorkowej uroczystości Łukaszenka wręczył odznaczenia m.in. dla matek, które urodziły oraz wychowały co najmniej pięcioro dzieci. Po swoim emocjonalnym wystąpieniu złożył też przedwczesne życzenia z okazji Dnia Kobiet, który będzie obchodzony w środę 8 marca. Zaznaczał, że "macierzyństwo to najwyższy cel i sens życia".
- Wszystko na naszej planecie opiera się na bezwarunkowej matczynej miłości, wielkich kobiecych sercach, ich niewyczerpanej energii - mówił cytowany na oficjalnej stronie białoruskiego prezydenta. - Życzę wszystkim nowych osiągnięć zawodowych i osobistych, zdrowia, szczęścia i dobrego samopoczucia. Wszystko, co my, mężczyźni, robimy dzisiaj, robimy dla was i dla tych dzieci, które wydaliście na świat. Mam nadzieję, że urodzicie więcej dzieci, chociaż obecne kobiety w pełni spełniły swój macierzyński obowiązek - dodał.