W poniedziałek odbyły się wspólne ćwiczenia Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej, podczas których użyto amerykańskiego bombowca B-52. Odniosła się do tego siostra Kim Dzong Una w oświadczeniu. "Obserwujemy niespokojne ruchy wojskowe sił amerykańskich i marionetkowej armii Korei Południowej i zawsze jesteśmy w gotowości do podjęcia odpowiednich, szybkich i druzgocących działań, w dowolnym momencie, zgodnie z naszym osądem" - napisała Kim Jo Dzong.
Jak dodała, "demonstracyjne ruchy wojskowe i wszelkiego rodzaju retoryka ze strony USA i Korei Południowej są szalone" i "nie można ich przeoczyć". Podkreśliła również, że zmuszają one Koreę Północną do działań.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Kilka godzin po oświadczeniu Kim Jo Dzong Sztab Generalny Koreańskiej Armii Ludowej poinformował, że postawił swoje jednostki artylerii w stan gotowości i wzmożonych działań obserwacyjnych. Jak zaznaczył, stało się to po tym, jak wykrył ćwiczenia artyleryjskie prowadzone przez "wroga" w przygranicznym mieście Paju.
Sztab Generalny poinformował, że podczas południowokoreańskich ćwiczeń wystrzelono około 30 pocisków. Stwierdził, że są one "bardzo poważną prowokację wojskową", która zaostrzyła napięcia. Wezwał Koreę Południową i USA do natychmiastowego zaprzestania takich działań w pobliżu granicy.
Do ćwiczeń odniosło się również Ministerstwo Spraw Zagranicznych Korei Północnej. "Pomimo naszych wielokrotnych ostrzeżeń Stany Zjednoczone wciąż pogarszają sytuację. Niedawne wspólne ćwiczenia lotnicze wyraźnie pokazują, że amerykański plan użycia broni nuklearnej przeciwko KRLD jest realizowany na poziomie rzeczywistej wojny" - zaznaczyło MSZ.
***
Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu: