Rosjanie porywają ukraińskie dzieci. "Karmią je jak świnie i biją, jeśli nie śpiewają rosyjskiego hymnu"

- Rosjanie twierdzą, że ewakuowali 738 tys. ukraińskich dzieci. To nie jest ewakuacja, a uprowadzenie i pranie mózgu. To akt ludobójstwa - powiedziała Daria Herasymczuk, ukraińska rzeczniczka praw dziecka. Jak dodała, jest to część "kampanii rusyfikacji".
Zobacz wideo Banachewycz o dzieciach Mariupola: Wykorzystywanie dzieci jest barbarzyństwem i cynizmem

Daria Herasymczuk mówiła o porwanych ukraińskich dzieciach w rozmowie z "The Sunday Times". - Rosjanie twierdzą, że ewakuowali 738 tys. ukraińskich dzieci. To nie jest ewakuacja, a uprowadzenie i pranie mózgu. To akt ludobójstwa - podkreśliła. - Nie wierzymy, że jest ich aż tyle. Do tej pory udokumentowaliśmy 16 221 [przypadków porwania - red.], ale myślę, że jest to kilkaset tysięcy - powiedziała.

Ukraińska rzeczniczka praw dziecka zaznaczyła, że Rosjanie stosują pięć metod: zabiją rodziców i zabierają dzieci; zabierają dzieci bezpośrednio od rodziców; rozdzielają rodziców i dzieci w tzw. obozach filtracyjnych; wysyłają dzieci na rzekome obozy sportowe lub zdrowotne; porywają dzieci ze szkół specjalnych, internatów i sierocińców.

Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl

Rosjanie porywają ukraińskie dzieci. "Karmiono je jak świnie"

Daria Herasymczuk przekazała, że dotychczas do Ukrainy wróciło tylko 307 dzieci, a część z nich została wymieniona jako jeńcy wojenni.

Z raportu Uniwersytetu Yale wynika, że ponad 6 tys. dzieci w wieku od czterech miesięcy do 17 lat jest przetrzymywanych w 43 rosyjskich obozach. Tam mają mieć specjalne lekcje, podczas których przedstawiany jest im rosyjski punkt widzenia. Dzieci biorą udział również w wycieczkach do miejsc patriotycznych, a także w spotkaniach z weteranami. Według badaczy przeszkolono je również w zakresie obsługi broni palnej.

"The Sunday Times" opisuje również historię 15-letniego Witalija, który został zabrany z domu pięć miesięcy temu. - Zadzwonił do mnie, płacząc i mówiąc, że to nie jest obóz dla dzieci, a więzienie. Na łóżkach nie było prześcieradeł. (...) Dzieci karmiono jak świnie i bito, jeśli nie śpiewały rosyjskiego hymnu - powiedziała matka nastolatka.

11-letnia Lilija wróciła do domu z rosyjskiego obozu. "Obie płakałyśmy"

Dziennikarze "The Sunday Times" opisali również historię 11-latki, która trafiła do jednego z obozów. Lilija przekazała matce, z którą udało jej się utrzymać kontakt, że dzieci muszą używać języka rosyjskiego, a każdego ranka śpiewają hymn Rosji.

Po dwóch tygodniach dziewczynka miała wrócić do domu, jednak tak się nie stało. 11-latka została przeniesiona do innego obozu. Jej matka próbowała skontaktować się z jej nauczycielką, ta jednak przestała odpowiadać.

Ostatecznie jednak Lilija wróciła do domu. Jest jednym z nielicznych dzieci, którym udało się wrócić do ojczyzny. - Kiedy zobaczyłam, że Lilija biegnie w moją stronę, obie płakałyśmy. Czułam się tak, jakbym miała na sobie trzy worki kamieni, które w jednej sekundzie spadły - powiedziała jej matka.

***

Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: